Zdzisław Tadeusz Łączkowski – wierny europejskim wartościom
Poeta, prozaik, krytyk literacki, dziennikarz – urodził się 27 października 1926 roku w Zawierciu. W Zagłębiu Śląsko-Dąbrowskim spędził też dzieciństwo, zdobywając maturę w Będzinie. Studia rozpoczynał w Krakowie – prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim i jednocześnie aktorskie w Wyższej Szkole Aktorskiej. Reminiscencje tamtych lat, zafascynowanie magią teatru są do dziś łatwe do odnalezienia w jego utworach (m.in. „Żałoba z Antygoną”). To właśnie wówczas narodziła się u niego potrzeba pisania, utrwalania wszystkiego co piękne. Spełnił ją w Lublinie, gdzie po przerwaniu studiów w Krakowie przeniósł się w 1949 roku na polonistykę Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Studiował tam pod okiem znakomitych profesorów i humanistów, jak Jan Parandowski, Maria Dłuska, Irena Sławińska, Juliusz Kleiner, czy Antoni Gołubiew. W Lublinie poznał też ciekawych młodych literatów – Ankę Kowalską, Jerzego Krzysztonia, Annę Markową, Barbarę Eysymont – współpracował z nimi w Sekcji Twórczości Własnej Koła Polonistów KUL. W Lublinie Łączkowski zadebiutował jako poeta („Tygodnik Literacki”, 1950), choć uważa, że właściwym jego debiutem był druk wierszy dwa lata później w tygodniku „Dziś i Jutro” (1952). Zaraz potem jego wiersze znalazły się w antologii poezji autorów o chrześcijańskiej orientacji pt. „…w każdej chwili wybierać muszę” (Lublin, 1954) – obok utworów Jerzego Lieberta, Stanisława Grochowiaka, Zbigniewa Herberta, Anki Kowalskiej i innych.
Po ukończeniu polonistyki na KUL-u, Łączkowski wyjechał w 1952 roku z Lublina do Warszawy, gdzie do dziś mieszka. Wybrał twórczość literacką oraz pracę dziennikarza w prasie katolickiej – nurt religijny był mu bowiem bliski, także w poezji (choć przez niektórych Łączkowski uważany jest za „heretyka”, a sam o sobie mówi: „jestem przecież nie bezbożny”…). Niemal całe zawodowe życie spędził w jednej gazecie – w ogólnopolskim, wysokonakładowym dzienniku „Słowo Powszechne”, założonym w 1947 roku z inicjatywy Bolesława Piaseckiego, jako organ Stowarzyszenia PAX. Łączkowski przepracował w nim aż 43 lata (1952-1993 – pełniąc w latach 1954-1970 funkcję zastępcy kierownika, a w latach 1970-1992 kierownika działu kulturalnego, zaś w latach 1993-1994, kiedy już pismo zmieniło tytuł na „Słowo-Dziennik Katolicki”, był kierownikiem działu kultury). Ponadto publikował w innych pismach, współpracował jako felietonista z Polskim Radiem, Radiem dla Ciebie w Warszawie oraz Radiem św. Józefa.
Równolegle Łączkowski pisał i wydawał książki, poetyckie i prozatorskie. Pierwsza była wyrazem młodzieńczego zauroczenia światłem, choć i mrokiem samotności pt. „Słoneczniki gorejące” (1957). Kolejne to: „Ciemność z bursztynu” (1959), „Monogram z wiewiórką” (1963), pierwsza i udana powieść „Piękna Rahab” (1963), poetyckie tomy „Kartofliska” (1966) i „Gad” (1970). Krytycy określili wówczas Łączkowskiego mianem „twórcy świadomego o skrystalizowanym obliczu poetyckim”, pisał więc kolejne poetyckie traktaty o człowieku – jego życiu, śmierci, przemijaniu. Niełatwa do jednoznacznego odczytania twórczość Łączkowskiego przenikała już wtedy etycznym niepokojem o sens, cel i wartość ludzkich poczynań. Lata sześćdziesiąte to także praca poety nad „Dziennikiem” – do dziś ukazały się cztery tomy jego „Dziennika”: „Piaskiem naprędce wpisane. Dziennik z lat 1960-1964” (2001), „Tak, tak; Nie, nie. Dziennik 1969-1971” (2003), Czekanie na kometę. Dziennik z lat 1972-1974 (2006), „Jak drzewo w ptakach. Dziennik z lat 1975-1980” (2009).
W sumie Łączkowski napisał ponad 30 książek – poetyckich, prozatorskich i eseistycznych – jest także współautorem kilkunastu książek zbiorowych. Napisał również ponad 8 tysięcy artykułów prasowych, z których znaczną część poświęcił życiu kulturalnemu oraz literackiemu w Polsce. Współpracuje z wieloma ośrodkami kultury i bibliotekami w kraju, gdyż jego zdaniem, prawdziwa kultura rodzi się w regionie. Jeździ więc po terenie, prowadzi warsztaty dla młodych twórców, recenzuje ich utwory, opiekuje się klubami literackim, bywa jurorem w konkursach, członkiem kolegiów redakcyjnych pism regionalnych. Choć jest szczególnie związany ze Staromiejskim Domem Kultury w Warszawie, to podobne więzy łączą go z Biblioteką Publiczną im. G. Daniłowskiego w Sosnowcu, czy z Książnicą Podlaską w Białymstoku. Blisko współpracuje również ze Świętokrzyskim Towarzystwem Kulturalnym w Zagnańsku, gdzie pomaga prowadzić Salon Literacki „Pod Bartkiem”. Bywa także na Ziemi Ciechanowskiej – jurorował w konkursach „O Laur Opina”, prowadził warsztaty, pisał naszym literatom recenzje. Gościł także na Jesieniach Poezji w Ciechanowie i Opinogórze („Pan hr. Zygmunt Krasiński” należy do jego ulubionych poetów – pisał o nim wiersze, wraca do niego w książkach), Wiosnach Literatury w Gołotczyźnie, Międzynarodowych Dniach M.K. Sarbiewskiego (w 2010 roku zachwycił się inicjatywą przypominania „polskiego Horacego” rodem z Sarbiewa i wstąpił w szeregi AcademiiEuropaeaSarbieviana).
Łączkowski należał do Stowarzyszenia PAX, Związku Literatów Polskich (1957-1992), był prezesem Warszawskiego Klubu C. K. Norwida. Obecnie jest członkiem, m.in. ZAiKS-u, Stowarzyszenia Kultury Europejskiej SEC, Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Jest laureatem prestiżowych nagród literackich, m.in. Nagrody im. Włodzimierza Pietrzaka (1958,1979) i włoskiej Nagrody im. Giorgio la Piry (Florencja 1989). Otrzymał również liczne odznaczenia, jak Złoty Krzyż Zasługi (1977), Krzyż Kawalerski OOP (1987), Krzyż Oficerski OOP (2000). W roku 2006 wręczono mu też Nagrodę Jubileuszową Ministerstwa Kultury. Jest także wielokrotnym stypendystą Ministerstwa Kultury oraz ZAiKS-u. Ponadto był często odznaczany w terenie – za działalność regionalną, społeczną i dziennikarską.
Utwory Zdzisława Łączkowskiego ukazały się w ponad osiemdziesięciu antologiach polskich i zagranicznych. Tłumaczono je na kilka języków europejskich, niektóre inscenizowano. Ulubioną formą wypowiedzi Łączkowskiego, i w dużej mierze jego specjalnością, jest proza poetycka. Liczni krytycy twierdzą, że wprowadził on do literatury polskiej wiele oryginalnych i nowatorskich koncepcji artystycznych.
Zdzisław Łączkowski zafascynowany jest kulturowym oraz cywilizacyjnym dziedzictwem Europy, w tym Polski. Uważa, że nie ma współczesności i przyszłości bez tradycji, i tego co przeszło, i tego co odeszło. „To jedność, bez której nasze życie byłoby w gruncie rzeczy bezsensem” – pisze w „Dzienniku 1975-1980”. A w ostatniej książce „Ku wzgórzom planet” tłumaczy: „Wszystko odchodzi i nic nie umiera”. Dlatego zakorzenia swoją poezję w historii ludzkości – często poprzez wprowadzanie postaci antycznych, biblijnych, a także swoich bliskich już nieżyjących. W ten sposób łączy to co wieczne z przemijalnym, a trwałe z kruchym. Szczególnie Biblia, jej wiecznie żywe treści, fascynuje Łączkowskiego najgłębiej, jest obecna – przesłaniem, melodyką i nastrojem – w większości jego utworów.
W twórczości Łączkowskiego dostrzegamy nie tylko szacunek dla wszystkiego, co było i dało podwaliny naszej kulturze – czyli dla antyku, Starego i Nowego Testamentu, dla Ksiąg Świętych, czy arcydzieł piśmiennictwa – ale i wiele odniesień do stałych wartości cywilizacyjnych: do piękna (w tym języka), prawdy, sprawiedliwości, do harmonii pomiędzy wnętrzem człowieka a światem. Poeta niepokoi się ich upadaniem, choćby w słowach: […] „tymczasem całe systemy wartości/ już w prochu/ granitowe kolumny/ dobra/ piękna/ nadziei/ pożera grzyb/ i rdza” […].
Zdzisław Łączkowski zdecydowanie przeciwstawia się dzisiejszym antywartościom („owoc przegniły”). Bywa często poetą moralistą, który w czasach, gdy coraz trudniej określić hierarchię wartości, traktuje sztukę jak powołanie. Stara się nieść pomoc poprzez słowo, walczy z małością, moralną brzydotą, chaosem. Nie ulega modom i konwencjom – swoją niełatwą, a głęboką poezją oraz prozą zmusza do refleksji, daje sugestie do wyboru właściwej drogi. Poezja Łączkowskiego niesie treści ponadczasowe, ale nie jest pozbawiona nadziei. Jako chrześcijanin wierzy w tkwiące w człowieku pokłady dobra. Ma nadzieję („Psalm Łaski”), że „nawet zdziczały krzew pokrywa się dobrym owocem”, a serce odradza się w miłości, poprzez miłość, i z miłości (nawet pokaleczonej) – bo ona nigdy nie umiera… Jest też pewien, że tak jak na początku było słowo, tak i będzie na końcu („Dzień szósty – ostry dyżur”). Twórczość Łączkowskiego przypomina mocno Norwidowską ocenę świata, także jego wiarę i nadzieję pokładaną w człowieku. Warto zacytować słowa Zdzisława Łączkowskiego z jednego z wywiadów („Katolik”, rozmowa z Witoldem Turantem, VI 1985), które można uznać za jego credo:
„Przez świat człowieka płynie strumień dobra i zła, piękna i brzydoty. Sztuka, poezja jest dialogiem, rozmową z innym człowiekiem, z samym sobą, wreszcie z Bogiem. Człowiek nie rodzi się nigdy zły. Człowiek z natury dąży do dobra. Zło, jak wiemy, musi ponieść klęskę w ostatecznym rozrachunku. Dzisiejszy świat jest straszliwie rozdarty, świat, w którym tyle przemocy, terroru, lęku, bojaźni, potrzebuje jak nigdy piękna […] Jakże ważny jest więc wymiar duchowy człowieka. Literatura, sztuka, wiersz […]”.
Piotr Kuncewicz pisał, że „Łączkowski to nie tylko poetycka natura, to także, jeśli tak rzec wolno, poetycka poezja”. Z pewnością jest to poeta oryginalny, bardzo indywidualny i osobny, z ogromną wiedzą „starego poety” (choć „lampka sklerozy jeszcze nie świeci”), który pozostał wierny sobie, cywilizacji europejskiej, wierny naszej tradycji i wartościom…
(Zdzisław Tadeusz Łączkowski był gościem IX Opinogórskich Spotkań z Literaturą,24 marca 2011 r., esej ten wygłosiła Teresa Kaczorowska i został opublikowany w „Ciechanowskich Zeszytach Literackich” nr 13)