XXIII Spotkani z Literaturą w Opinogórze
Alicja Patey-Grabowska – poetka z plastrem na ustach
Alicja Patey-Grabowska – to poetka, tłumaczka, autorka utworów dla dzieci, sztuk scenicznych, znana jest także jako krytyk literacki.
Jest warszawianką, urodziła się w stolicy kilka lat przed wybuchem II wojny światowej. Pochodzi z rodziny nauczycielskiej, matka Stanisława z domu Stec,była matematyczką, ojciec Kazimierz Roman Grabowski – pedagogiem i psychologiem w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie. Jako dziecko przeżyła Powstanie Warszawskie – na Starym Mieście, przy ulicy Podwale 22, w tej samej kamienicy gdzie mieszkała Maria Konopnicka),a po Powstaniu – obóz Dulag 121.
Już jako mała dziewczynka układała wierszyki, a młodszemu bratu Wojtkowi opowiadała baśnie. Z wiekiem pisała coraz więcej. Jak wspomina w książce T. Kaczorowskiej „Dzieci Katynia”, miała w szkole podstawowej w Ożarowie Mazowieckim wspaniałą nauczycielkę, pisarkę Irenę Zarzycką, która zauważyła jej literackie zacięcie i zadawała wypracowania trudniejsze, na ciekawsze tematy, inne niż całej klasie. Oficjalnie Alicja zadebiutowała w 1961 r. w „Almanachu młodych”, wtedy to Artur Międzyrzecki zwrócił uwagę na jej wiersze. A pierwszy jej tomik pt. „Z kręgu” (1969)ukazał się osiem lat później – miała już wtedy dyplom filologii polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.
Do dziś wydała 15 zbiorów poezji– ale w swoim bogatym dorobku ma aż 31 pozycji). Po pierwszym tomiku „Z kręgu”(1969) były to zbiory: „Adam-Ewa”, „Drzewo od wewnątrz”, „Rana ziemi”, „Oto ja-kobieta”, „Zwierzyniec”, „Znamię czasu”, „Oda do ciała”, „Wiersze”, „W imię miłości”, „Ku pamięci”, „Rozum i serce”, „Imiona miłości”. Ostatnie tomiki to: „Kwiaty z ognia” (2013) – zbiór wierszy zbiór wyszarpniętych z niezabliźnionej „rany pamięci”;, „Znaki zodiaku: miłość pisana wierszem” (2019)- współautorem jest Krzysztof Saturnin Schreyer – jej mąż od 2018 r. oraz „Poezje wybrane” (2020) – wiersze z tego zbioru pochodzą z kilkunastu tomików, a niektóre, jak „Szept Gai”, drukowane były w kwartalniku warszawskiego oddziału SPP „Podgląd” i wejdą do nowej, przygotowywanej do druku książki.
Wiele jej utworów zostało przetłumaczonych na języki obce: angielski, niemiecki, francuski, włoski, grecki, hiszpański, japoński, albański, rosyjski, bułgarski, serbsko-chorwacki.
Tylko jeden jej wiersz został opublikowany anonimowo i krążył w odpisach po kraju jako bezimienny. Napisała go w 1968 r., nosi tytuł „Pamięci ojca”.
A którego imię nie wymawiane
umiera dwa razy
A którego pamięć zapomnieniem zbrukana
umiera pohańbiony
gdy źródło wyschnięte nie zasila rzeki
suche dno
jak scałować krew z cierni
i cierpienia przetopić w pomnik
ręce drutem związane wyryć w sumieniu
jak ciebie wskrzesić ojcze
gdy plaster zbyt opasuje wargi
Można tylko liczyć na łaskawość historii i
Czas, który obróci się kołem.
Wiersz ten znalazł swoje miejsce dopiero w antologii poezji o Katyniu „Krzyk o świcie”. Przygotowała ją wspólnie ze Stefanem Melakiem (Królowa Apostołów, Warszawa 1992). Antologia ta zawiera prawie 60 utworów, o różnej poetyce i walorach artystycznych. Wśród 48 autorów są katyńskie osierocone dzieci, jak ona, bo ojciec poetki zginął w zbrodni katyńskiej.
Wszystkie wiersze w antologii wyrażają dojmujący ból i gorycz, skargę na pogwałcenie praw ludzkich i boskich, dają świadectwo prawdzie, odkłamują sowiecką zbrodnię. Bo poezja najlepiej oddaje grozę tego, co się wydarzyło w katyńskim lesie. Krzyk pomordowanych brzmi w wierszach głośno i nie zamilknie nawet po latach. Krzyk zawsze odbije się echem…
– Naszą intencją było o tym powiedzieć, a przede wszystkim oddać hołd męczeńsko pomordowanym– mówi poetka. -To był pierwszy taki zbiór poezji. Wiersze z niego zostały potem zamieszczone w antologii „Katyń w literaturze”, którą w 1995 r. opracował w USA prof. Jerzy Krzyżanowski ((2002) oraz w albumie „Katyń w pomnikach świata” (Alina Siomkajło, 2002) w tłumaczeniu na język angielski.
W publikacjach tych znalazł się też jej inny wiersz „Zmartwychpowstali”:
Skargi potrząsające struny drzew
echem jak świder rozłupujące korzeń
szepty modlitw dzieci i wdów
o zmiłowanie
o wybaczenie
myśli o pomście
i skargi chorałem przebiły niebo
aż miłosierdzie wzniosło dłoń
stanęli w szeregu zmartwychpowstali
z ziemi jak z księgi
Słowo stało się ciałem.
Wiersz ten powstał w 1991 r. i nareszcie Alicja Patey-Grabowska mogła się pod nim podpisać bez strachu, mówić o Katyniu głośno, bez plastra na ustach. Plaster ten uwierał jej przez całe życie. Zamordowanie ojca w Katynia zostawiło w niej piętno, przez 40 lat odczuwała ból nie mogąc o tym oficjalnie mówić.
– Pisząc swój życiorys próbowałam ujawnić miejsce zgonu ojca, słyszałam jednak zawsze: Skreślić! Bezwzględnie skreślić! Tak było gdy starałam się na studia, tak było gdy chciałam opublikować swoją pierwszą książkę…- opowiada Alicja Patey-Grabowska.
Ubolewała, że nie zapamiętała nawet ojca twarzy. Znała go tylko z opowiadań matki.Ojciec jej, nauczyciel Kazimierz Roman Grabowski,został powołany w 1939 r. jako 38-letni podporucznik rezerwy, w sześć lat po ślubie, do 21 pułku piechoty pułkownika Sosabowskiego. W czasie kampanii wrześniowej walczył w obronie Warszawy i Siedlec, a potem trafił do monastyru przekształcony w obóz jeniecki dla oficerów polskich w Kozielsku… i zginął 3 kwietnia 1940 r.w Katyniu.
– Jednak on był ciągle z nami: w sercach, rozmowach, w oczekiwaniu. Także podczas okupacji i Powstania Warszawskiego, kiedy ocaleliśmy cudem – zaznacza poetka. Po latach małym powstańcom warszawskim zadedykowała wiersz „Kwiaty z ognia”:
Młodzi
jak rośliny
wychylające się z ziemi
Tak młodzi
że nie wiedzą
co to miłość
On
w kurtce przydługiej
w lamparcie cętki
z butelką benzyny biegł
by ją rzucić
w paszczę czołgu
Jego oddech
żyje w powietrzu
To wiatr roztrąca liście
a drobna dłoń
gołębim lotem
zawisła nad ziemią
Ona
błękitna
zwiewna
promyk
który oświecał twarze rannych
i twarze tych już nieżyjących
zgasła nagle
w mrok wzleciała
tylko jej piąstka śnieżnobiała
zabłysła kwiatem
Ile krwi zakrzepło w bruk
Ile łez zastygło w ból
Ile kwiatów zerwanych
Ile lat przeciętych
Niebo zabłyśnij gwiazdami
nad Warszawą.
Pamięta jak pod koniec powstania pędzono ją z mamą, młodszym bratem i babcią do stacji Warszawa Zachodnia (dziadek zmarł w 1943 r.). Wszystko się wokół paliło. Na Starówce były tylko zgliszcza i płomienie. Do dziś nie może zapomnieć Kolumny Zygmunta – król z wysokiego cokołu leżał z bródką do góry…Cudem nie wywieziono ich wtedy z Pruszkowa do Oświęcimia. Niemiecka pielęgniarka zlitowała się nad małymi dziećmi i skierowała ich do transportu na Kielecczyznę.Pociąg, w który ich zapakowano, zatrzymał się koło Radomska. Tamtejsi gospodarze zabierali ich stamtąd na furmanki i rozwozili po okolicznych wsiach. Tułali się po różnych wioskach, jak Tomowa, Kraszewice… Nie było co jeść. Babcia znała się na grzybach, a był wrzesień, więc chodziła do lasów je zbierać. To wtedy mała Ala tworzyła wierszyki i wymyślała bajki dla wiejskich dzieci.
Przychodziły do ich izby, aby jej posłuchać. I przynosiły jajka, czasem osełkę masła, czy twarożek…
– Potem mama zaczęła uczyć po wsiach, w czasie okupacji też prowadziła tajne komplety. Po dwóch latach wróciliśmy, ale już nie do stolicy, tylko pod Pruszków. Nie mieliśmy najpierw gdzie się podziać, przenoszono nas z miejsca na miejsce. Pamiętam, że przez rok mieszkaliśmy w szkolnej klasie– wspomina Alicja Patey-Grabowska.
Poetka wcześnie zmieniła stan cywilny, stąd nazywa się Alicja Patey-Grabowska. Dziś pierwszy człon jej nazwiska jest tylko literacki. Źródłem jej utrzymania była praca w oświacie, nauczała literatury polskiej. Wielokrotnie starała się o stałą posadę w redakcjach kilku pism literackich i kulturalnych; w pracy wykładowcy przeszkadzała jej bowiem choroba krtani, uniemożliwiająca „pracę głosem”. W niektórych redakcjach zajmowała się krytyką literacką, pisała recenzje, prowadziła kąciki poezji, ale tylko dorywczo, bo zwykle bywało tak, że kiedy już, już… miała otrzymać w redakcji etat, to zawsze coś stawało na przeszkodzie. Wie, że kryła się za tym katyńska przeszłość ojca…
Z drugiej strony cały czas czuła jednak opiekę ojca, a także Opatrzności Bożej. Jako osoba parająca się piórem miała bogate i twórcze życie. – Muza była dla mnie łaskawa – przyznaje – co nie znaczy, że od czasu do czasu ktoś mi nogi nie podstawiał.
Z każdego zbioru wierszy, począwszy od debiutu w 1969 r., ukazywały się na łamach ogólnopolskich pism literackich pozytywne recenzje wybitnych znawców literatury. Krytycy są zgodni, że wobec książek poetyckich Alicji Patey-Grabowskiej nie można przejść obojętnie, że ich autorka to kobieta mądra nie tylko dramatycznym doświadczeniem życiowym, ale i szczególną wrażliwością etyczną. Świadoma siebie, swojej jedności ze światem i z kosmosem, która ma coś naprawdę do powiedzenia. Jej poezja, różnorodna w formie, od bogactwa tropów poetyckich do prostoty w wyrażaniu uczuć i myśli, trafia do serca czytelnika, uruchamia jego wyobraźnię, sięga do podświadomości. – „Mamy do czynienia z autorką o wyjątkowej intuicji lirycznej” – pisał Maciej Karsowski w „Wiadomościach Literackich” (nr 21, 1997).
Paleta tematyczna wierszy Patey-Grabowskiej jest szeroka. Od liryki począwszy, jak np. kultowy już wiersz „Adam Ewa”, tłumaczony na wiele języków, w tym na niemiecki przez Karla Dedeciusa, po ostre satyry i ezopowe bajki w tomiku „Zwierzyniec” i wiersze nawiązujące do historii (tematyka katyńska) oraz do aktualnych spraw nurtujących współczesne społeczeństwo.
Poetka jest laureatką wielu nagród, w tym prestiżowej nagrody Srebrnego Wieńca przyznanej w 1989 r. przez Międzynarodową Akademię Literatury Nauki i Sztuki Di Ponzen w Neapolu. Ma też tytuł Damy Poezji i profesora przyznane przez międzynarodową Akademię Literatury i Sztuki „La Crisalide” we Włoszech (1996), Nagrodę Prix Europa (za wiersz „Dansunmiroir’,w 2004), a w Polsce: Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki (1997), Nagrodę im. Witolda Hulewicza (2018).I nagrodę za sztukę teatralną „Ściana” przyznaną przez Pałac Pod Baranami w Krakowie (1989).
Trzeba dodać, że Alicja Patey-Grabowska lubi poezję kobiecą, szczególnie z okresu Młodej Polski. Uważa, że kobiety piszą z większymi emocjami, są bardziej niż mężczyźni wrażliwe na cierpienia człowieka. W poezji kobiet jest też więcej liryzmu, uczuć macierzyńskich i humanitarnych, ale też problemów egzystencjonalnych, jak lęk przed wojną, samotnością, czy starością. Dlatego poetycka twórczość kobieca jest bardzo interesująca pod względem nie tylko literackim, ale również psychologicznym. Dlatego wydała aż trzy antologie poezji polskich poetek: „Ja i Ty” (wiersze miłosne polskich poetek współczesnych), „W imię miłości” (wiersze polskich poetek od XIX do 1996 r.) oraz „Poetki z Syreniego Grodu” (2021) -przedstawia w niej sylwetki i twórczość 11 poetek związanych z Warszawą od XIX w. Ocenia:
– Wszystkie te antologie pokazały, że Polska ma wiele wspaniałych poetek, znalazły się w nich utwory prawie 70 autorek z okresu XVIII-XX w, co jest ewenementem w skali światowej, bo w innych krajach poezja jest raczej domeną mężczyzn.
Wiersze Alicji Patey-Grabowskiej figurują też w innych antologiach, m.in.niemieckiego tłumacza Karla Dedeciusa (1991); włoskiej tłumaczki Ireny Conti (1990); francuskich tłumaczy, jak Jean Paul Mestas (2002) i Bruno Durocher (2004), japonki Miki Tsukada (1993)oraz w antologiach: greckiej, bułgarskiej, japońskiej, a także w pismach literackich w różnych językach obcych.Wiersze poetki publikowane są w różnych pismach, w tym nieomal każdym numerze miesięcznika polonijnego „Dwukropek” w RPA. Obszerna biografia artystyczna Patey-Grabowskiej z przedrukiem licznych wierszy ukazała się w polonijnej gazecie „Nowy Dziennik” (New Jersey 2015).
Ponadto w dorobku literackim Patey-Grabowskiej ważne miejsce zajmują tłumaczenia poezji, m.in. z języków słowiańskich, z francuskiego i niemieckiego. W 1996 r. wydała zbiorek wierszy „Zimowe rozmowy” (w swoim tłumaczeniu) niemieckiego poety Waltera Neumana oraz francuskiego poety Paula Mestasa „Długo potem”.
Alicja Patey-Grabowska zajmuje się również publicystyką i krytyką literacką. Jej artykuł o polskich poetkach w tłumaczeniu własnym na język hiszpański ukazał się w El Dia na Teneryfie i był rozpowszechniany w radiu madryckim i w Paragwaju (1996). W piśmie „Akant” prowadzi stały kącik „Warto przeczytać”. Do ważniejszych artykułów zamieszczonych w „Akancie” i w „LiryDram” należą m. in. „Płeć poezji”, „Duchowość poezji Europy środkowo-wschodniej”, „Duch i sacrum”.
Alicja Patey-Grabowska jest także autorką dwóch sztuk teatralnych: „Mur” i „Przykazania”. Obydwie były nagradzane, ale w PRL-u ze względu na antykomunistyczne treści nigdy nie wyszły poza warszawski Dom Literatury. Wspomina: – Teatr Telewizji interesował się nimi, wezwano mnie nawet kiedyś na rozmowy, starałam się wyjaśnić ich przesłanie, ale z wystawienia sztuk zrezygnowano.
Warto dodać, że do kilku jej utworów poetyckich z tomiku „Z kręgu” Zbigniew Bargielski skomponował muzykę – część utworów śpiewaczka Teatru Wielkiego Pola Lipińska wykonała podczas Warszawskiej Jesieni Muzyki, a w 1975 r. Państwowe Wydawnictwo Muzyczne wydało partytury na kilka głosów. Niektóre jej pieśni miłosne z muzyką Bargielskiego śpiewano w Filharmonii Narodowej, także za granicą.
Alicja Patey-Grabowska uważa, że niełatwo być poetą. Poeci są nadwrażliwi i trudno im żyć, gdy wokół tyle wulgaryzmów, grubiaństwa, zwyrodnienia. Może dlatego chętnie zajmuje się twórczością dla dzieci -wydała dla najmłodszych wierszem i prozą aż 10 pozycji, m.in. „Kołysankę”, „Przygodę kropelki”, „Przed snem”, „Wigilijny wieczór”, Przygody lalki Babi i Pajacyka Koko”, „Przedziwna historia o skrzatach, elfach, trollach” (proza), „Pory roku”, „Zapach akacji”, „Czy słoń to koń”, „Zwierzątkowo” (wiersze). Często prowadzi dla dzieci warsztaty literackie, w tym z grup integracyjnych (z niepełnosprawnymi) – w klubach, bibliotekach w Warszawie i w różnych miejscowościach w Polsce, w domach dziecka, w szpitalach. Bierze udział w spotkaniach autorskich z dziećmi, które dają jej dużo radości.
– Pewnie mam to po ojcu, który uwielbiał dzieci, rozumiał je, umiał współpracować.Ja też potrafię z dziećmi nawiązać kontakt, wyjaśnić im istotę poezji, przekazać co to jest natchnienie, język, wciągnąć je do twórczej zabawy. Dzieci są najbardziej chłonne na bogactwo środków poetyckich. Odbiorcę poezji trzeba przygotowywać od najmłodszych lat. Wychowane w kulcie poezji dziecko na pewno nie wyrośnie na chuligana czy bandytę. Bo poezja uwrażliwia, trafia do serc, jest nośnikiem najgłębszych wartości humanitarnych – tłumaczy.
I dodaje:
– Pierwszym odbiorcą utworów dla dzieci był mój syn Mariusz. Dziś, choć jest fizykiem, lubi poezję i sztukę, w tym mój poemat „Podaj rękę”. Utwór ten zawiera elementy biograficzne, pisałam go z myślą o swoim stryju, przyrodnim bracie ojca, który zginął z rąk hitlerowców w Oświęcimiu. Aby napisać ten poemat pojechałam tam specjalnie w 1973 r. Bardzo odczułam dramat pomordowanych, przeżyłam ich tragedię.
/…/ rozdziawione paszcze butów parują nogi
w każdym bucie stężałe ciepło wyszczerzają szczęki krzyczą
trup lalki z jedną nogą
mały bucik piszczy chce mleka
wielki płacz
tak wielki ściany chwieją się pękają
ich ogolone głowy schylają się nad nami
podaj rękę
jeszcze ciepła Nasze ręce żyją
To dobrze
Zstępujmy na samo dno piekła /…/
Z uprawiania literatury nie da się w Polsce żyć. Chociaż Alicja Patey-Grabowska była, i wciąż jest zapraszana, na liczne spotkania autorskie w kraju i za granicą, wygłaszała referaty o polskiej poezji w Niemczech, Rydze, Londynie, Wiedniu, Petersburgu, to był czas, że już jako znana poetka, męczyła się przez kilka lat w jednym pokoju z kuchnią i pisała zamknięta w łazience siedząc na skraju wanny…
Mówi o sobie: – Jestem chyba jedyną polską literatką, która straciła ojca w Katyniu, a jednocześnie pisała, drukowała, wydawała książki, kontynuując też prace ojca. Mając cały czas plaster na ustach, żyjąc z wiecznym strachem, szczególnie o syna. I w poczuciu krzywdy dziecka, któremu zamordowano ojca, a które o zbrodni i zbrodniarzach nie może mówić… Trzeba było żyć z raną w pamięci, tak jak w moim wierszu „Rana ziemi”:
„Rana ziemi
pamięci rana
A słońce wschodzi
zachodzi
Trzeba żyć…
(Odczyt został wygłoszony przez dr Teresę Kaczorowską 9 października 2021 r. podczas XXIII Spotkania z Literaturą w Opinogórze)