Przybywa kolorów życia w poezji Aliny Dybały
Najnowszy zbiór wierszy Aliny Dybały Wielobarwne wiersze i wierszyki niesie wszystkie kolory z jej poprzednich tomików (poetka jest autorką trzech wydanych wcześniej: Zielono-niebieskie, Lawendowe i Srebrzyste – mających symbolizować trzy kolejne etapy jej życia). Ta czwarta z kolei poetycka książka warszawskiej twórczyni niesie różnorodność barw.
Poetka dotyka w swoich wierszach ważnych spraw egzystencjalnych, próbuje zgłębić transcendencję istoty Najwyższej, z którą jest zawsze blisko, gdyż z Bogiem „nie jesteśmy już sami” (Idą święta). Podnosi temat wojny na Ukrainie (Syn Haliny 1, Syn Haliny I1, Waleczny), widzi poprzez swoją niezwykłą wrażliwość problemy innych, ale też potrafi się zatrzymać przy zjawiskach zwyczajnych, dostrzegać wszystkie kolory jesieni w ogrodzie (Jesiennieje), a wiosną ptaki, kwiaty, jeża, który „przytuptał” (Noc czerwcowa).
W jej utworach przewija się ból, ale i radość zarazem. Stąd radzi doceniać drobiazgi i „nauczyć się cieszyć, aby życie się nie rozeszło/ jak szwy w starym płaszczu.” (Pandemia). Poetce nie brakuje też humoru, potrafi bawić się słowem w limerykach i rymowankach (Limeryki), często też tworzy wiersze inspirowane muzyką, czy przeczytaną książką. Nader wszystko jednak w utworach Aliny Dybały jest dużo ciszy i pokoju.
Poetka przekonuje, że w życiu „potrzebna jest cisza i milczenie,/ pochylenie się i uważność” (Niewypowiedziane słowa). W ciszy odchodzą zwykli ludzie (Mama umiera powoli), ona sama starzeje się po cichutku, wcale się tym nie martwiąc (Jesiennieje). W ciszy i pokoju poetka pragnie też tworzyć, choć podkreśla, że artysta „ma specjalne wyjście do innego świata” – świata „piękna i dobra”, zamkniętego dla innych na „cztery spusty” (Na końcu duszy).
Alina Dybała ma prawo narzekać na los, mieć krytyczne chwile. Będąc młodą absolwentką anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, dobrze zapowiadającą się w dyplomacji i w biznesie, została dotknięta nieuleczalną chorobą. Do pisania potrzebuje dziś dłoni innych osób, a do prezentowania swoich wierszy – cudzych ust i głosu. Mimo to nie poddaje się, tworzy, wydaje książki, cieszy się z męża i córki. Z jej utworów wynika, że miewa, jak zresztą każdy z nas, i trudne dni. Jest jednak pogodzona z losem, choć zwraca uwagę na to jakimi ludźmi się otacza:
Słowa mają znaczenie
Jeśli usłyszę dobre słowo rozkwitam
i promienieję.
Jeśli złe, zamilknę i zwiędnę
(Wiolonczela)
Ale i jej czasem „Łzy też są potrzebne”, gdyż „Po nich zwykle/ jest tęcza” (Tęcza).
Na pewno tomik wierszy poetki pochodzącej z Wrocławia, od niedawna należącej do Związku Literatów na Mazowszu, pozwoli czytelnikowi oderwać się od niełatwych dzisiejszych realiów, pozwoli przenieść się do krainy łagodności, zadumy, refleksji i piękna. Polecam szczerze tę lekturę.
dr Teresa Kaczorowska
prezes Związku Literatów na Mazowszu