Odszedł Mistrz absurdu
Sławomir Piotr Mrożek, jak na mistrza absurdu przystało, urodził się 26 września 1930 roku, ale w kronikach parafii w podkrakowskim Borzęcinie odnotowano jego przyjście na świat o trzy dni później, czyli 29 września 1930 roku. Tym samym został odmłodzony o trzy dni, o czym mawiał później, że już narodził się w rzeczywistości „jak za Mrożka”… Był synem Zofii (z domu Kędzior, 1904-1949) i Antoniego(1903-1987) – urzędnika pocztowego kolejno: w Borzęcinie, Poroninie i Krakowie. Miał brata Jerzego (1928-1932) i siostrę Litosławę (1935-1995).
W 1933 roku Mrożkowie przeprowadzili się do Krakowa, ale wrócili do rodzinnego Borzęcina po wybuchu II wojny światowej. Wojna zatrzęsła mocno dzieciństwem Mrożka – „z grubą przesadą”, jak wspominał – tak mocno, że nie chciał wracać do traumatycznych przeżyć z tamtych lat (dopiero w latach 80. napisał osadzony w realiach wojennych dramat „Pieszo”). W 1945 roku rodzina Mrożków ponownie zamieszkała w Krakowie, gdzie Sławomir ukończył gimnazjum im. Nowodworskiego (matura 1949, kiedy umiera matka) działał w harcerstwie (do rozwiązania w 1948), był w paramilitarnym obozie pracy Służby Polsce.
Po maturze zaczynał i rzucał studia, kolejno: architektoniczne, plastyczne, orientalistyczne. Jako nastolatek uciekł z domu, biedował, tułał się po Krakowie. Po otrzymaniu nagrody za żarty rysunkowe w tygodniku „Szpilki”, zrezygnował z dalszego kształcenia na rzecz stałej etatowej pracy w „Dzienniku Polskim”, gdzie w latach 1950-55 pisał reportaże i artykuły polityczne. Na jego talencie poznał się Adam Włodek, prominentna postać krakowskiego środowiska literackiego, ówczesny mąż Wisławy Szymborskiej, który zlecił mu napisanie reportażu o Nowej Hucie.
I młody, 20-letni Sławomir Mrożek, spłodził typowy produkcyjniak w duchu epoki, sławiący junaków wyrabiających 700 proc. normy oraz przewodnią rolę Partii i ZSRR, ostrzegający przed wrogami klasowymi („Młode miasto”, „Przekrój”, 23 lipca 1950). Dzięki Adama Włodka rekomendacji Mrożek wstąpił do partii i otrzymał mieszkanko w słynnym Domu Literatów przy ulicy Krupniczej w Krakowie (za sąsiadów miał m.in. Wisławę Szymborską i Stefana Kisielewskiego).
W 1951 roku, a więc jako 21-latek, został już członkiem Związku Literatów Polskich. Dwa lata później napisał po śmierci Stalina na łamach „Dziennika Polskiego”: „Oto odszedł, Po wszystkie czasy zostanie jego wielkość”. W tym samym 1953 roku, wraz z innymi członkami krakowskiego ZLP, podpisał też haniebną rezolucję przeciwko duchownym, którzy zostali skazani w sfingowanym procesie kurii w Krakowie .
W okresie tym, poza etatową pracą w tym dzienniku, publikował też w innych pismach („Echo Krakowa”, „Szpilki”), wydał pierwsze zbiory swoich tekstów satyrycznych pisanych pod wpływem realnego socjalizmu („Opowiadania z Trzmielowej Góry”, „Półpancerze praktyczne”, 1953), zbierał nagrody (Nagroda im. Juliana Bruna), odznaczenia (Srebrny Krzyż Zasługi), rozpoczął współpracę z Krakowskim Teatrem Satyryków, gdańskim studenckim teatrem „Bim-Bom”, krakowską „Piwnicą pod Baranami”. W 1956 roku odbył podróż do Związku Radzieckiego (Baku, Odessa, Krym, Moskwa, Kijów).
W socrealistycznym zaczadzeniu Mrożek trwał ponad sześć lat – do czasu „odwilży październikowej” i antysowieckich rozruchów w Polsce oraz na Węgrzech w 1956 roku. Ze swego komunistycznego zaangażowania tłumaczył się w 1983 roku, w eseju „Popiół? Diament?” na łamach paryskiej „Kultury”, przyznając się, że pokochał Stalina i dał się uwieść marksistowsko-leninowskiej wizji szczęśliwego społeczeństwa: „Dano mi pierścień magiczny, różdżkę czarodziejską, zaklęcie które rozwiązało mój kryzys i zastąpiło poczuciem wszechmocy i wszechwiedzy.
Jest rzeczywiście coś magicznego w tym, jak totalitaryzm zmienia nieszczęsnego, niedouczonego, sfrustrowanego, zabiedzonego gówniarza w mędrca i giganta” – pisał. Po latach wstydził się swego komunizmu. W ostatnim wywiadzie wyznał: „Nigdy sobie nie wybaczę, że byłem komunistą […] To jedna z najgorszych spraw, jaka mi się przytrafiła”. Skończyła się jego „nienawiścią do komunizmu, w każdej formie”.
Drogą do ideologicznego oczyszczenia, a także trampoliną do kariery literackiej, okazał się „Przekrój”. W siermiężnej, peerelowskiej urawniłowce wydawniczej, tygodnik ten był wówczas oknem na świat, przeciwstawiającym się kulturze partyjnych czynowników. Mrożek zaczął zamieszczać w „Przekroju” od 1956 roku cykle felietonów i nowelek: „Ze sztambucha intelektualisty” oraz „Przez okulary Sławomira Mrożka”, a później prześmiewcze historyjki rysunkowe „Polska w obrazach”, „Polak w Paryżu”, „Pamiętnik” – dzięki temu znalazł się w nurcie kształtującym nowe oblicze kultury.
W wydanym w 1957 roku zbiorze opowiadań „Słoń” trudno już osądzić z kogo Mrożek się naśmiewa (otrzymał za ten tom nagrodę „Przeglądu Kulturalnego” oraz dwumiesięczne stypendium we Francji, gdzie pojechał razem z Wisławą Szymborską, poznał Jerzego Giedroycia). Rok później, w 1958, jego pierwszą sztukę „Policja” wystawił Teatr Dramatyczny w Warszawie. Sztuka okazała się dużym sukcesem, została wystawiona we Frankfurcie, posypały się adaptacje w Europie.
Miał opinię dziwaka i odludka. – Młody Mrożek to było straszne dziwadło – opowiadał Stefan Kisielewski, jego sąsiad z Krupniczej. Po Krakowie krążyły też opowieści, że Mrożek pędzi w Domu Literatów samotniczy tryb życia, że pracuje w rękawiczkach, bo nie chce mu się palić w piecu. Że obiad podstawiają mu pod drzwi, że nie widuje nawet sąsiadów, że wychodzi z domu tylko w sprawach zawodowych… Jednak w 1959 roku Mrożek żenił się (z malarką Marią Obrembą) i przeniósł się do Warszawy. Przed wyjazdem oddał legitymację partyjną. W tym samym roku otrzymał drugą nagrodę w konkursie na telewizyjną sztukę „Męczeństwo Piotra Ohey’a”, wyjechał do Paryża, uczestniczył w międzynarodowym seminarium zorganizowanym przez Harvard University w USA.
Lista dzieł Mrożka szybko rośnie. Tylko w 1961 roku premiery ma kilka jego sztuk: „Indyk”, „Karol”, „Na pełnym morzu”, „Strip-tease”, ukazuje się też satyryczna powieść dla młodzieży „Ucieczka na południe”. Pisarz nie tylko dużo pisze, ale i zbiera nagrody (Nagroda Fundacji im. Kościeliskich ze Szwajcarii, 1962; Nagroda Fundacji im. Alfreda Jurzykowskiego w Nowym Jorku, 1964 i 1985; „Prix de l’Humor Noir”, 1964) oraz wiele podróżuje po Europie.
W 1963 roku wyjechał z żoną na wycieczkę do Włoch i pozostał na emigracji. Zatrzymał się na włoskiej Rivierze, w Chiavari, tam rok później napisał „Tango” (1964), które wprowadziło go na światowe salony, a w Polsce dało drugie miejsce (po Fredrze) wśród najczęściej wystawianych autorów. Po „Tangu” Mrożek szybko zaczął zbierać laury – był zapraszany, inscenizowany, fetowany w całej Europie i Ameryce. Mężnieje wtedy – także w sensie fizycznym. Zapuszcza wąsy, które stają się do końca życia nieodłącznym elementem jego wizerunku.
Drugim są kapelusiki i kaszkiety, pod którymi ukrywa coraz bardziej rysującą się łysinę. W tej międzynarodowej sławie zaczął pić. Jak wyznał w „Dziennikach” stał się alkoholikiem „nieznacznie, chyłkiem”, bo nie mógł wygrzebać się z terroru sukcesu… Ale ciągle dużo pisał – tylko w 1967 roku ukazują się jego trzy sztuki: „Poczwórka”, „Dom na granicy”, „Testarium”; rok wcześniej ukazuje się dwutomowe wydanie jego sztuk we Francji.
We Włoszech przebywał osiem lat. W 1968 roku przenosi się do Paryża, ukazuje się także jego sztuka „Drugie danie” oraz tomik rysunków „Przez okulary Sławomira Mrożka”. Choć na emigracji starał się odejść od polskiego kontekstu, to jego życie było przesiąknięte polskością. W 1968 roku ogłosił list protestacyjny przeciwko wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego, w tym polskich, do Czechosłowacji – opublikowany w „Le Monde” i paryskiej „Kulturze”.
Niezadowolone władze polskie wezwały go do natychmiastowego powrotu do kraju. Poprosił wtedy o azyl we Francji (obywatelstwo otrzymał w 1978 r.). W odpowiedzi zakazano w Polsce publikacji jego utworów oraz wystawiania sztuk (cenzura trwała do 1972 roku). W 1968 roku skończyła się też „era Mrożka” w „Przekroju” – jego nazwisko wyleciało na zawsze ze stopki redakcyjnej.
Rok później przeżył osobisty dramat – na raka zmarła jego żona, Maria Obremba (1969). Po latach napisze o niej: „Jej jedyne przewinienie polegało na tym, że poznała mnie w czasie, gdy nie byłem jeszcze gotów na kogoś takiego jak ona”.
Lata 70. to świetny okres twórczy – stypendia (w USA, Niemczech), światowe premiery, festiwale, nagrody. Ukazują się m.in.: „Szczęśliwe wydarzenia”, „Rzeźnia”, „Emigranci”, „Dwa listy”, „Garbus”, „Krawiec”, „Lis filozof”, „Polowanie na lisa”, „Serenada”, zbiór opowiadań „Dwa listy”. Dużo podróżował po świecie, zarabiał, jego dzieła ukazywały się niemal we wszystkich językach (np. dramat „Emigranci” został przełożony na kilkadziesiąt języków, miał światową prapremierę w Theatre d”Orsay w Paryżu, zagrał w niej Gerard Depardieu). W Niemczech Mrożek wyreżyserował dwa filmy według własnych scenariuszy: „Amor” (1977) i „Powrót” (1980). Zmienił w Paryżu mieszkanie, kupił luksusowe auto. Dużo romansował, czasami z kilkoma kobietami jednocześnie.
Polskę odwiedził po 15 latach – w 1978 i potem w 1981 roku, jego dzieła były w kraju już obecne, otrzymał satyryczną nagrodę „Szpilek” – Złotą Szpilkę (1980). W grudniu 1981 Mrożek przeżył mocno wprowadzenie w Polsce przez ekipę Jaruzelskiego stanu wojennego – jeszcze w ostatnim swoim wywiadzie zdążył wyznać, że wciąż doskonale pamięta tamtą noc z 13 grudnia 1913 roku i tamten starszny czas, stracone pokolenie obecnych 50-60-latków oraz swoją rosnącą nienawiść go generała w ciemnych okularach…. W zagranicznych pismach opublikował „List do cudzoziemców”, odmówił też wtedy pokazywania w TVP swoich dramatów i publikowania utworów.
W latach 80. ukazały się kolejne jego dzieła, jak „Vatlzlav”, „Moniza”, „Ambasador”, „Letni dzień”, „Alfa”, „Kontrakt”, „Portret”, „Pieszo”, zbiory opowiadań, felietonów, rysunków (nie sposób wymienić wszystkich).
W 1987 roku ożenił się w Paryżu z poznaną w Mexico City Meksykanką Susaną Osorio Rosas (reżyserką teatralną; ona miała 36 lat, on – 57) i dwa lata później zamieszkał z nią w Meksyku na rancho La Epifania pomiędzy Mexico City i Puebla. Tam napisał swoją ostatnią głośną sztukę „Miłość na Krymie”.
W 1996 roku, po siedmiu latach meksykańskich (po operacji tętniaka aorty) i 33 latach emigracji, postanowił wrócić do Polski. Zamieszkał z małżonką w Krakowie, gdzie w 2002 roku doznał udaru mózgu, zapadł na afazję (utratę zdolności posługiwania się językiem w mowie i piśmie). Wyszedł z choroby po długiej żmudnej kuracji, przygotował swoją biografię pt. Baltazar” i … zrobił kolejną rewoltę – wyjechał w 2008 roku do Francji (o której wcześniej mówił, że „skisła”).
Zamieszkał na Lazurowym Wybrzeżu, w Nicei. Napisał tam jeszcze sztukę „Karnawał”, ogłosił „Dzienniki” – trzy tomy, w których nie jest już introwertykiem, odsłania nieznane do tej pory oblicze: mroczno-depresyjne, niechętne światu, zdradza swoje załamania nerwowe, samotność. Pisał: „Nie mam z kim rozmawiać, nie mam z kim spać. Nie mam nawet siebie w jako takim stanie, który by mi pozwolił znieść siebie”. W ostatnim wywiadzie powiedział w Nicei: „Nic już więcej nie będzie”.
Sławomir Mrożek – jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy, gorzki i przenikliwy dramaturg, a zarazem twórca rysunków będących arcydziełami dowcipu, autor wystawianych na całym świecie „Tanga” i „Emigrantów”, obnażający absurdy rzeczywistości, znawca polskiej duszy – zmarł w Nicei 15 sierpnia 2013 roku, w wieku 83 lat. Dziś, 17 września, został pochowany w Panteonie Narodowym w Krakowie.
Ostatnie miesiące wiele czasu spędził ze swoim sekretarzem Pawłem Charą, którego książka albumowa „Mrożek – życie warte jest życia” ukaże się w maju 2014 roku. Mistrz absurdu powróci więc do nas na nowo, choć i tak jest wciąż obecny poprzez swoje liczne dzieła. Bo mimo iż przeszedł dziś do klasyki, mimo iż grany jest w teatrach rzadziej – gdyż Mrożkowe gry intelektualne rozmijają się z głównym nurtem teatru, który zwrócił się dziś w stronę realizmu, ciała i przemocy – to nikt nie wyobraża sobie polskiego teatru bez sztuk Mrożka. Nie straciły one bowiem nic na wartości i są wciąż aktualne.
(Tekst został wygłoszony na wieczorze pożegnalnym Mrożka, 17 września 2013 roku, w Powiatowym Centrum Kultury i Sztuki im. M. Konopnickiej w Ciechanowie, w dniu pogrzebu Sławomira Mrożka w Krakowie. Zostanie opublikowany w tygodniku „Czas Ciechanowa” oraz w „Ciechanowskich Zeszytach Literackich” nr 16/2014).