Córka mazowieckich równin czyli Maria Skłodowska-Curie na Mazowszu
Od Autorki
Książki o Niej czytałam już w dzieciństwie. Fascynowała mnie nie tylko geniuszem, silną osobowością, sławą czy patriotyzmem, ale jako naiwna młoda dziewczyna znajdowałam w Niej… liczne podobieństwa do siebie.
Pamiętam jak w czasach licealnych wyliczałam sobie: urodziła się też na początku listopada, pod znakiem Skorpiona, miała czworo rodzeństwa, była dobrą uczennicą, wcześnie została półsierotą…
I jeszcze w młodości pisała wiersze. Wszystko jak ja… Później, podobnie zresztą jak wiele innych reprezentantek płci żeńskiej na całym świecie, widziałam w Niej ucieleśnienie swoich marzeń i aspiracji zawodowych, wszak do dziś pozostaje legendarną i najsłynniejszą Madame naukowcem na globie ziemskim, a przy tym prawdziwą kobietą….
Los chciał, że spotykałam Ją potem nie raz na swoich międzynarodowych szlakach. Widziałam Jej portrety w większości placówek stworzonych przez naszych rodaków na obczyźnie: w muzeach, izbach pamięci, szkołach polskich.
W bibliotekach i archiwach Stanów Zjednoczonych trafiałam często na archiwalne już artykuły relacjonujące Jej amerykańskie podróże z 1921 i 1929 roku.
Przeżyłam dumę narodową w Instytucie Radowym nad Sekwaną, który tworzyła oraz w paryskim Panteonie, gdzie spoczęła jako pierwsza „kobieta Francji” (do dziś jedna z dwóch), i jako zasłużona Francuzka. Wzbudziło to moją irytację, podobnie jak relacja Oli, córki mojej koleżanki z Chicago, która po lekcjach w amerykańskim koledżu opowiedziała, że dziś uczyła się o Marii Curie, Francuzce…
Tak, Maria Skłodowska-Curie funkcjonuje w świecie nie jako Polka, ale Francuzka. Jako Maria Curie, a nie Maria Skłodowska, czy Maria Skłodowska-Curie. Pomimo, iż przez całe życie czuła się przede wszystkim Polką, pierwszą ojczyznę zawsze nosiła w sercu, dla niej pracowała naukowo i wiele uczyniła, a w ostatnich latach życia rozważała nawet czy nie wrócić nad Wisłę…
Okazało się, że Maria Skłodowska-Curie jest również związana z Ziemią Ciechanowską, na której osiedliłam się w 1985 roku. Kilkakrotnie odwiedziłam miejsce, gdzie mieszkała w latach 1886-1889 i ubolewałam, że Dwór w Szczukach popada w ruinę, a Północne Mazowsze o Niej zapomniało…
Dziś pragnę tą książką przypomnieć Jej mazowieckie korzenie oraz silne związki z rodzinną ziemią. Jest to pierwsza publikacja na ten temat, chociaż różnorodnych dzieł o słynnej Uczonej powstało już wiele. Swoją pracę stworzyłam na podstawie najnowszych, dostępnych dziś materiałów i publikacji, koncentrując się na silnych uczuciach, jakie wiązały Marię Skłodowską-Curie z ojczyzną i rodziną, na Jej patriotyźmie, stałej trosce o kraj oraz na dużych zasługach dla Polski, a szczególnie dla rodzinnej Warszawy i Mazowsza, które ją wydało na świat i ukształtowało w trudnych czasach, bo w okresie niewoli rosyjskiej.
Pragnę podziękować wydawcom: Związkowi Literatów Polskich w Ciechanowie i Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora w Pultusku – za wydanie tej publikacji oraz Stadninie Koni w Krasnem, która też wsparła ją finansowo, a ponadto w roku 2007 zaczęła podnosić z ruin historyczny Dwór w Szczukach, gdzie przyszła Uczona spędziła tak ważny, 3,5-letni okres w swoim życiu.
Wyrażam również wdzięczność dla Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Towarzystwu Marii Skłodowskiej-Curie w Hołdzie w Warszawie, Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie, Wojewódzkiemu Urzędowi Ochrony Zabytków w Warszawie Delegaturze w Ostrołęce oraz Stadninie Koni w Krasnem – za udostępnienie mi do tej publikacji cennych zdjęć i dokumentów.
Niech książka ta będzie naszym wspólnym hołdem dla sławnej na świecie Uczonej rodem z Mazowsza, „córce mazowieckich równin” – jak nazwała ją Ewa Curie, a „mojej Idolce” z młodzieńczych lat – na Jej 140. urodziny.
Teresa Kaczorowska
Ciechanów, 1 października 2007
Podsumowanie,.
Mazowsze odegrało decydującą rolę w życiu Marii Skłodowskiej-Curie: w ukształtowaniu jej niezłomnego charakteru, silnej osobowości i hartu ducha, a także zdobyciu głębokiej wiedzy (łącznie ze znajomością czterech języków obcych), a nawet umiłowaniu przyrody. Z ziemi mazowieckiej wywodzili się wszyscy jej przodkowie, zarówno ze strony matki, jak i ojca – obydwie rodziny ze zubożałej szlachty, o tradycjach katolickich i patriotycznych.
Kolebką rodu Skłodowskich, herbu Dołęga, była staromazowiecka wieś Skłody, w parafii Zaręby Kościelne, w powiecie Ostrów Mazowiecka, gdzie od wieków posiadali oni swoje wsie: Skłody Piotrowice, Skłody Średnie oraz Skłody Stachy. Dopiero dziadek Marii, Józef Skłodowski opuścił rodzinną rolę i został nauczycielem. Z kolei Boguscy, herbu Topór- rodzina matki Marii Skłodowskiej – wywodzili się z Boguszyc, niedaleko Łomży, gminy i parafii Szczepankowskiej – gdzie dziadek ze strony matki przyszłej noblistki, Feliks Boguski, był zarządcą ziemskim, zaś jego żona, Maria, pochodziła z Zaruskich, również z niezamożnej szlachty.
Rodzice Marii: Władysław Skłodowski i Bronisława Boguska, już nauczyciele z zawodu, związali się również z Mazowszem – ale jako pierwsi – z jego stolicą, Warszawą. W ich ślady poszły wszystkie dzieci, poza najmłodszą Marią, która osiedliła się we Francji. Kiedy Mania wyjeżdżała na studia do Paryża, miała już jednak 24 lata, a więc była kobietą w pełni dojrzałą i ukształtowaną.
Do rodzinnej Warszawy wracała też znad Sekwany jak mogła najczęściej, nie tylko na wakacje podczas studiów, ale utrzymując przez całe życie bardzo bliskie i silne związki z rodziną, które uważała za najcenniejsze. Pod koniec życia rozważała nawet czy nie wrócić nad swoją kochaną Wisłę, a przynajmniej przyjeżdżać na dłużej, aby prowadzić badania w swoich paryskich filiach: Pracowni Radiologicznej oraz w Instytucie Radowym jej imienia, gdzie noblistce zbudowano warszawskie mieszkanie.
Z moich badań wynika, że Maria, chociaż zamieszkała we Francji, całe życie czuła się najbardziej związana nie tylko ze swoją rodziną, ale też z Warszawą, Mazowszem, Polską. Prawdopodobnie, gdyby otrzymała zatrudnienie w laboratorium jakiegoś uniwersytetu na ziemiach polskich, gdyby jej poszukiwania pracy na uczelniach nad Wisłą nie okazały się w 1893 roku bezskuteczne – Maria, po uzyskaniu na Sorbonie dyplomów z fizyki i matematyki, pozostałaby w ojczyźnie na zawsze, poświęcając nawet miłość Piotra Curie, który z kolei był gotów przenieść się dla niej z Francji do Warszawy i zrezygnować z badań naukowych.
Czytając biografie wielkiej uczonej, jej własne wspomnienia, a także inne prace o niej, odnosi się często wrażenie, że przebywała nad Sekwaną jedynie dla nauki. Nauka była tak naprawdę największą namiętnością Marii, a nad Sekwaną znalazła człowieka, którego pokochała i mogła z nim wspólnie się tej idei poświęcić. Ale nawet prowadząc z zamiłowaniem, wręcz z desperacją odkrywcze badania nad promieniotwórczością, okupując wszystko poświęceniem i tytaniczną pracą – „córka mazowieckich równin” nigdy nie zapomniała o rozwijaniu nauki w Polsce.
Dowodem była ciągła współpraca uczonej z Warszawą, publikowanie prac naukowych w pismach polskojęzycznych, przyjeżdżanie nad Wisłę z odczytami, czy jej aktywny udział w utworzeniu Pracowni Radiologicznej oraz Instytutu Radowego w Warszawie, którymi zdalnie kierowała, wspierała swoją wiedzą, doświadczeniem, funduszami, kształceniem w Paryżu kadr naukowych, światowym autorytetem (przekazała nawet do Instytutu Radowego dla celów leczniczych 1 gram radu, wart 100 tysięcy dolarów, który zdobyła w Stanach Zjednoczonych).
Warto dodać, że Maria Skłodowska-Curie była dumna ze swojego polskiego pochodzenia. Zawsze je podkreślała, zabiegając o prawidłową polską pisownię swojego nazwiska – przez „ł”, co widnieje na dyplomie Nagrody Nobla – a czego zaniedbał, na przykład jej bliski sercu ze Szczuk Kazimierz Żórawski, funkcjonujący do dziś w świecie nauki jako prof. Kazimierz Żorawski. Szkoda, że obecnie w Polsce – a także w jej drugiej ojczyźnie, Francji – nie zawsze się o tym pamięta, czego przykładem jest choćby nazwa jedynego uniwersytetu noszącego od 1944 roku jej imię (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie), czy pamiątkowa tablica w Szczukach na Mazowszu, gdzie jako guwernantka spędziła w młodości ważny, choć niełatwy, trwający aż 3,5 roku okres swojego życia.
Nieprawidłową, niepolską pisownię jej nazwiska – przeważnie jako Maria Curie-Skłodowska lub Maria Curie – naśladowały później liczne szkoły, instytucje, obiekty, ulice, co niestety, wciąż trwa. Mieszkańcy Szczuk, a także okolic, również do dziś nie darzą jedynej w świecie podwójnej noblistki zasłużoną pamięcią, o czym świadczy zrujnowany Dwór w Szczukach i brak tam choćby najskromniejszej izby muzealnej, przypominającej o pobycie sławnej na całym globie ziemskim uczonej.
Całe szczęście, że jej najbardziej ukochane miasto, rodzinna Warszawa – gdzie urodziła się, wychowała, zdobyła maturę i konspiracyjne studia, a także podjęła pierwsze prace zarobkowe (stolica była pod niewolą rosyjską, uczelnie nie przyjmowały kobiet) – pamięta o niej bardziej, zachowała prawidłową pisownię nazwiska zasłużonej rodaczki, czego przykładem jest zarówno biograficzne Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie, czy Instytut Radowy noszący imię Marii Skłodowskiej-Curie oraz ich wspólnie podejmowane inicjatywy: sesje naukowe, wystawy, wydawnictwa, itp.
Ale głos i tych, cenionych wielce instytucji, powinien był bardziej w Polsce i świecie donośny w propagowaniu naszej największej uczonej, podkreślaniu polskości i oddawaniu jej należnego hołdu, aby inni sobie nie zawłaszczali „córki mazowieckich równin”, jak nazwała ją córka Ewa Curie. Jak na razie, szlachetne uczucia oraz zasługi Marii Skłodowskiej-Curie wobec ojczyzny są w dużej mierze nieodwzajemnione.
Recenzja, która ukazala się w „Nowym Dzienniku” w Nowym Jorku, 25 stycznia 2008:
Córka mazowieckich równin
Pod takim tytułem ukazała się niedawno książka Teresy Kaczorowskiej, będąca kolejną biografią Marii Skłodowskiej – Curie. Autorka znana jest z opracowań historycznych, poświęconych głównie dziejom Polonii w Stanach Zjednoczonych ale także i z poruszających świeżością i pięknem słowa tomików poetyckich. Doktor historii, wykłada w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku.
Współzałożycielka i redaktor naczelny Ciechanowskich Zeszytów Literackich była wielokrotnie nagradzana za swą działalność w kraju i za granicą. Trzy lata temu odwiedziła Chicago i Buffalo zbierając materiały do swej arcyciekawej książki o poecie, pisarzu i dziennikarzu polonijnym początków XX wieku, Mieczysławie Haimanie.
Jej zainteresowanie postacią wybitnej polskiej uczonej Marii Skłodowskiej-Curie zbiegło się poniekąd z okrągłą rocznicą 150-lecia urodzin sławnej polskiej noblistki ale też wyrosło przede wszystkim z osobistych zainteresowań autorki dziedzictwem kulturowym Ziemi Ciechanowskiej, gdzie Teresa Kaczorowska na codzień żyje i pracuje. „(…) pragnę tą książką – pisze we wstępie – przypomnieć mazowieckie, polskie korzenie Marii Skłodowskiej-Curie oraz Jej silne związki z ziemią rodzinną.
Jest to pierwsza publikacja na ten temat, chociaż różnorodnych dzieł na temat słynnej uczonej powstało już wiele. Swoją pracę stworzyłam na podstawie najnowszych, dostępnych dziś materiałów i publikacji, koncentrując się na silnych uczuciach, jakie wiązały Marię Skłodowską Curie z ojczyzną i rodziną, skupiając się na jej patriotyźmie, stałej trosce o kraj oraz na dużych zasługach dla Polski, a szczególnie dla rodzinnej Warszawy i Mazowsza, które ją wydało na świat i ukształtowało w trudnych czasach, bo w okresie niewoli rosyjskiej(…)
Starannie, w twardej oprawie, ze smakiem wydana książka przyciąga oko po pierwsze starymi fotografiami. Jest ich około setki. Pokryte patyną czasu ale wyraziste i piękne, niosą ze sobą smak i gust odległej epoki. Wcięte w tekst, towarzyszą czytelnikowi niemal na każdej stronie, ułatwiając percepcję życiorysu uczonej, który zaczyna się w 1867 roku w popowstaniowej Warszawie.
I choć dzieje życia Marii Skłodowskiej Curie są na ogół dobrze znane wszystkim zainteresowanym tą postacią, to jednak mało kto wie, że Maria jako osiemnastoletnia dziewczyna, zaraz po maturze zdanej na jednej z pensji dla panien w Warszawie, podjęła pracę zarobkową guwernantki.
Trzy lata swego bogatego życia spędziła w mazowieckich dworach ucząc dzieci szlacheckich rodzin i organizując tajne komplety dla wykluczonych z ówczesnego systemu edukacji dzieci chłopskich. I temu właśnie okresowi Teresa Kaczorowska poświęca najwięcej uwagi. Prowadząc czytelnika malowniczymi ścieżkami polnymi, poprzez mazowieckie równiny i dwory, ukazuje jak głęboko osobowość Skłodowskiej wrosła w polską tradycję narodową i w polską kulturę.
Nawykłszy już do faktu, że świat uważa ją za uczoną francuską i kłania się nisko jej prochom ukrytym w paryskim Panteonie, zapominamy zbyt łatwo, że była przede wszystkim Polką. Kochała swój kraj i jego trudną historię, znała doskonale język ojczysty, do tego stopnia, że pisała nim wiersze i poczuwała się do moralnej współodpowiedzialności za losy swego narodu. Dzięki Teresie Kaczorowskiej odkryć także możemy ślady pierwszych emocjonalnych uniesień późniejszej uczonej, która właśnie na Mazowszu zakochała się po raz pierwszy i przeżyła swą wielką młodzieńczą miłość do Kazimierza Żórawskiego, dorosłego syna ziemian, u których przebywała jako guwernantka.
Miłość ta była odwzajemniona i kto wie jakby się skończyła, gdyby nie gwałtowny protest rodziców młodego człowieka. Nie pozwolono mu się żenić z dziewczyną nie posiadającą majątku. Dotknięta głęboko w swych uczuciach Skłodowska wyjechała wkrótce do Paryża, by stać się najsłynniejszą kobietą w świecie nauki, zyskując dwukrotnie nagrodę Nobla. Kazimierz Zórawski natomiast został wybitnym polskim matematykiem.
Profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, członek Polskiej Akademii Nauk, zmarł dopiero w latach 50-tych. Wtajemniczeni donoszą, a Teresa Kaczorowska odnotowuje, że w ostatnich latach życia siadywał często na ławeczce vis-a-vie pomnika Skłodowskiej-Curie na Wawelskiej w Warszawie oddając się sentymentalnej zadumie…
O tym wszystkim i o wiele więcej dowiedzieć się Państwo mogą z ciekawej książki Teresy Kaczorowskiej, którą polecamy naszym czytelnikom.
Zofia Reklewska Braun
Teresa Kaczorowska, Córka mazowieckich równin czyli Maria Skłodowska-Curie z Mazowsza, Związek Literatów Polskich, oddział w Ciechanowie, Ciechanów 2007.