Owocna podróż po Stanach Zjednoczonych
Rozmowa z dr Teresą Kaczorowską, autorką książki „Obława Augustowska”
Owocna podróż po Stanach Zjednoczonych
Arkadiusz Gołębiewski: – Pani ostatnia książka „Obława Augustowska” przybliża największą „w wyzwolonej Polsce” i zupełnie do dziś niewyjaśnioną zbrodnię komunistyczną z lipca 1945 roku. Prezentowała Pani tę książkę już na kilku spotkaniach w Polsce, we wrześniu 2015 r. na kierowanym przeze mnie VII Festiwalu „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni, a niedawno także w USA. Może najpierw kilka słów o tej mało znanej zbrodni.
Teresa Kaczorowska: – Obława Augustowską, nazywana jest też „małym Katyniem”. Dokonały jej liczące ok. 45 tysięcy regularne oddziały Armii Czerwonej oraz jednostki 62. Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD, wspomagane przez UB, MO oraz 160 polskich żołnierzy 1. Praskiego Pułku Piechoty.
Siły te w lipcu 1945 roku, czyli kiedy cała Europa świętowała zakończenie II wojny światowej, wkroczyły na teren Puszczy Augustowskiej oraz jej obrzeża i przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną. Zatrzymano ponad 7 tysięcy ludzi podejrzanych o działalność w podziemiu niepodległościowym, których uwięziono w kilkudziesięciu miejscach – w budynkach inwentarskich, stodołach, piwnicach miejscowych gospodarzy.
Spośród 7 tysięcy aresztowanych około 2 tysięcy nie powróciło do domu i przepadło bez wieści – do dziś nie wiadomo jak zginęli, gdzie, w jakich miejscach zakopano ich ciała. Tę dopiero teraz odkrywaną zbrodnię przybliżyłam za pomocą dokumentalnych reportaży o siedmiu świadkach historii z powiatów augustowskiego, suwalskiego i sejneńskiego. Wszystkie te osoby żyją, spotykałam się z nimi osobiście, czasem wielokrotnie.
Jest wśród nich żołnierz podziemia niepodległościowego z Puszczy Augustowskiej, były młodociany partyzant Marian Tananis z Sejn (rocznik 1929), skazany po wojnie na 15 lat komunistycznych więzień, ale ocalony z Obławy. Pozostali moi bohaterowie to członkowie rodzin ofiar Obławy – córki i synowie oraz rodzeństwo pomordowanych.
AG: – Gdzie w USA prezentowała Pani swoją książkę „Obława Augustowska”?
TK: – Pojechałam na zaproszenie Kongresu Polonii Amerykańskiej, ale mój pobyt w Stanach Zjednoczonych, w dniach 3-19 marca 2015 r., wspierały też inne organizacje, jak Polonia for Poland, kluby „Gazety Polskiej”, czy osoby indywidualne z amerykańskiej Polonii. Wszystkim serdecznie dziękuję, bo bez ich pomocy nie udałoby mi się odbyć tak intensywnej podróży.
W ciągu dwóch tygodni wygłosiłam 12 multimedialnych prelekcji o Obławie Augustowskiej i miałam spotkania w środowiskach polonijnych pięciu stanów USA: New York, New Jersey, Connecticut, Illinois i Massachusetts. Byłam ciągle w drodze. W sumie zaliczyłam 5 startów i 5 lądowań, setki kilometrów samochodami, a poza spotkaniami z czytelnikami miałam mnóstwo wywiadów w różnych mediach polonijnych.
– AG: – Jak Pani książka była przyjmowana przez naszych rodaków za oceanem?
TK: – Znakomicie. Budziła tak ogromne zainteresowanie, że przesłane przez wydawcę, czyli Bellonę SA w Warszawie egzemplarze „Obławy Augustowskiej”, znikały w kilka sekund. Spotkania moje trwały zwykle od dwóch do trzech godzin, padało mnóstwo pytań, także podziękowań za podjęcie tego nieznanego tematu.
AG: – Były też dla Pani pytania trudne? Co najbardziej Panią zaskoczyło?
TK: – Najtrudniejsze dla mnie były pytania o rolę w Obławie Augustowskiej Maksymiliana Schnepfa, a dokładnie dowodzonej przez niego liczącej 160 żołnierzy kompanii specjalnej z 1. Praskiego Pułku Piechoty, która w lipcu 1945 roku, wraz z 45 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, NKWD, UB i MO była wykonawcami tej zbrodni. W swojej książce nie zajmowałam się bowiem dowódcami formacji biorącymi udział w Obławie, wymieniłam je tylko. Ale dzięki pytaniom czytelników na spotkaniach musiałam poszerzyć swoją wiedzę na temat Maksymiliana Schnepfa (1920-2003) z Drohobycza, który był oficerem NKWD, a jednocześnie Ludowego Wojska Polskiego.
Po zakończeniu II wojny światowej działał w Warszawie – jako publicysta Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce, pełnił funkcję szefa Studium Wojskowego na Uniwersytecie Warszawskim, był dyrektorem w Żydowskim Instytucie Historycznym. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, dokładnie na Łączce, ponad zakopanymi tam ciałami żołnierzy wyklętych. Polonię bardzo boli fakt, że jego syn, dr Ryszard Schnepf, jest ambasadorem Polski w Waszyngtonie, w dodatku, jak mówiono – nie zawsze godnie reprezentując w Stanach Zjednoczonych polską rację stanu.
Ponieważ dyskusje na ten temat były nagminne, przebywając w USA wysłałam Panu ambasadorowi Schnepfowi swoją książkę, wraz z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu tej kwestii. Napisałam m.in.: „Liczę, że wiedza, którą Pan posiada, może przyczynić się do rozwikłania przynajmniej części nieznanej nam historii. Może pozostało coś w dokumentach rodzinnych, może z opowieści Pana ojca mogłabym dowiedzieć się czegoś nowego. Temat Obławy Augustowskiej wiąże się ściśle z moimi badaniami – będę wdzięczna za pomoc w poszukiwaniu prawdy”. Pan ambasador Ryszard Schnepf odpisał mi jednak, że nie posiada żadnych dokumentów, ale zaprosił do Waszyngtonu.
AG: – Jakich efektów spodziewa się Pani po swoim tournée z książką w USA?
TK: – Przede wszystkim Obława Augustowska i jej sprawcy zostali za oceanem nagłośnieni, nie tylko poprzez książkę i prelekcje, ale także poprzez media. Być może, że uda się też wydać tę książkę w USA w języku angielskim, gdyż znalazła się osoba, która podjęła się jej przekładu. Udało mi się też na pewno utwierdzić Polonię, że w Polsce zmienia się podejście do żołnierzy wyklętych, że nie jest to już tylko oddolny fenomen. Zapewniłam, że w tym roku obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych trwały trzy dni, po raz pierwszy narodu razem z najwyższymi władzami państwa.
W całym kraju odbywały się bowiem biegi „Tropem Wilczym”, koncerty, wystawy, projekcje filmów, panele dyskusyjne, prelekcje. Że mają powstać muzea żołnierzy wyklętych w Ostrołęce i na Mokotowie, będzie o nich tablica na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, że zostaną wznowione ekshumacje. Wielu młodych szuka w tych bohaterach wzorców do naśladowania, żołnierze niezłomni trafiają na cokoły, czy jako patroni szkół, drużyn harcerskich, ulic. Rozwija się też pamięć o podziemiu antykomunistycznym na Suwalszczyźnie, w tym o zbrodni w lasach augustowskich z lipca 1945.
Powstają pomniki w hołdzie dla ofiar Obławy, w wielu gminach dotkniętych zbrodnią odsłaniane są tablice (także epitafium na Jasnej Górze), odbywają się konferencje naukowe, Sejm ustanowił Dzień Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej na 12 lipca. Trwa też śledztwo IPN, który pobiera materiał genetyczny od rodzin. Pojawiają się wciąż nowe materiały i fakty na temat tej niewyjaśnionej zbrodni, jak choćby niedawno znalezione w Internecie przez IPN w Białymstoku informacje na temat operacji III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej w „przeczesywaniu lasach augustowskich”.
Mam też już pierwsze sygnały, że znalazłam świadków tej zbrodni za oceanem. Być może wzbogacą oni wiedzę na temat Obławy Augustowskiej, o której Nikita Pietrow, wicedyrektor Stowarzyszenia „Memoriał” w Moskwie, napisał w mojej książce, że jest ludobójstwem i nie ulega przedawnieniu.
*** Teresa Kaczorowska – dr nauk humanistycznych, dziennikarka, prozaik i poetka, animatorka kultury (prezes Związku Literatów na Mazowszu, dyrektor PCKiSz). Jest autorką kilkunastu książek oraz wielu artykułów prasowych i naukowych. Uczestniczka licznych spotkań autorskich i konferencji na obydwu półkulach świata. Uhonorowana ważnymi nagrodami i odznaczeniami, ostatnio Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta” (2010), Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze „Gloria Artis” (2014). Za książkę „Obława Augustowska” otrzymała Nagrodę Specjalną Fundacji Solidarności Dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich („polskiego Pulitzera” 2016).
Fot. Teresa Kaczorowska w USA
(wywiad ukazał się w „Czasie Ciechanowa”, nr 14, 6 kwietnia 2016, s. 6)