Julia Hartwig – mistrzyni od „poeme en prose” (gość V Spotkań z Literaturą w Opinogórze)
Gościa V Spotkań z Literaturą w Opinogórze, Julię Hartwig, Muzeum Romantyzmu oczarowało. Wybitna poetka zapowiedziała, że do Opinogóry niedługo powróci.
Mimo iż znana poetka przyjechała do Opinogóry z godzinnym opóźnieniem (nie z jej winy), to przybyli na spotkanie – miłośnicy literatury, studenci, uczniowie, reprezentanci władz – wiernie na nią czekali. I nie zawiedli się. Julia Hartwig, 3 grudnia 2009 roku, utwierdziła wszystkich, że jest wielką damą polskiej poezji, a jednocześnie osobą niezwykle ciepłą, otwartą i bezpośrednią. Po zaprezentowaniu swoich wierszy, długo rozmawiała z czytelnikami, a potem – po raz pierwszy – zwiedziła Muzeum Romantyzmu, które ją urzekło.
– Muszę przyjechać tutaj wiosną. Ażeby zobaczyć park w świeżej zieleni – zapowiedziała. Mimo iż swoich 88 lat i niedawnej kontuzji biodra, poetka trzyma się świetnie. Tydzień przed przyjazdem do Opinogóry odebrała prestiżową Nagrodę Pen Clubu.
Julia Hartwig („Hartwiżanka”) – poetka, eseistka, tłumaczka, urodziła się 14 sierpnia 1921 roku w Lublinie. Mieszkała w lubelskim śródmieściu z rodzicami, dwoma braćmi (Edwardem i Walentym) i dwiema siostrami (Zofią i Heleną). Jej matka Maria, Rosjanka, odebrała sobie życie kiedy Julia miała dziewięć lat. Ojciec – Ludwik Hartwig, Polak, właściciel dwóch zakładów fotograficznych w Moskwie, uciekł z żoną i dziećmi podczas rewolucji bolszewickiej do Lublina, tracąc moskiewskie zakłady.
W Polsce musieli zaczynać od nowa. W Lublinie poetka ukończyła szkołę podstawową, zdała w 1939 roku maturę w Gimnazjum im. Unii Lubelskiej oraz rozpoczynała studia na KUL. W Lublinie też zadebiutowała jako poetka w piśmie szkolnym „W słońce” (już jako gimnazjalistka), gdzie miała okazję poznać lubelskich pisarzy dwudziestolecia międzywojennego, m.in. Józefa Czechowicza, który recenzował jej pierwsze próby poetyckie.
Julia Hartwig wychowała się w domu zdominowanym przez fotografię. Ojciec prowadził rodzinny zakład fotograficzny. Pasję po nim odziedziczył brat Julii – Edward Hartwig, artysta światowej sławy, z którym poetka była silnie związana (stosunkiem do przyrody, architektury i piękna). Owocem ich współpracy jest kilka pięknych albumów fotograficznych Edwarda Hartwiga, do których jego siostra napisała wstępy: Tematy fotograficzne (1978), Wierzby (1989), Lublin i okolice: wspomnienie (1997), Mój Kazimierz (1998), Żelazowa Wola (1993).
Na pytanie czy poetka utrzymuje związki z rodzinnym Lublinem, gdzie otwarto niedawno zaułek Hartwigów, dla upamiętnienia nie tylko jej, ale i nieżyjących już braci: Edwarda (fotografika) oraz Walentego (twórcy polskiej endokrynologii), „Hartwiżanka” odpowiedziała, że napisała kilka utworów o swoim mieście, darzy sentymentem i czasem je odwiedza. – W 2009 roku otrzymałam honorowe obywatelstwo Lublina, w którym się urodziłam. To bardzo miłe, wyróżniające – podkreśliła w Muzeum Romantyzmu.
W Lublinie Julia Hartwig mieszkała do 1940 roku. Podczas okupacji przeniosła się do Warszawy, gdzie w latach 1942-1944 studiowała polonistykę i romanistykę na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Była też kurierką AK. Po zakończeniu wojny studiowała w Lublinie i Krakowie. Pierwszą pracę podjęła w Łodzi, w piśmie w „Kuźnica” dokonując już pierwszych przekładów z j. francuskiego. W 1947 roku wyjechała do Paryża, gdzie przebywała do 1950, najpierw jako stypendystka rządu francuskiego, a potem urzędniczka w dziale kultury Ambasady Polskiej w Paryżu (związana była wtedy z Ksawerym Pruszyńskim). W Opinogórze stwierdziła, że Francja mocno wpłynęła na jej życie, twórczość, na postrzeganie świata:
– Do Francji wyjechałam jako młoda dziewczyna, dopiero po studiach. Tak się złożyło, że Francuzi dali w 1947 roku Polsce dwa stypendia. I Ministerstwo Kultury zapytało mnie, prowadzącą wtedy kronikę francuską w piśmie „Kuźnica”, czy wyrażam zgodę na wyjazd. Oczywiście zawsze pragnęłam wyjechać do Paryża, zwłaszcza że nigdy nie byłam za granicą. Trzyletni pobyt we Francji był bardzo kształcący, wręcz kształtujący mnie. Połowę dnia spędzałam zwykle w paryskich bibliotekach, pogłębiając wiedzę o tematach, które gorąco mnie interesowały. Wieczorami bywałam w teatrach, operach, galeriach. Wyjechałam z Francji po trzech latach wiedząc, że będę do niej zawsze wracać – opowiadała.
I rzeczywiście do Paryża i Francji – pierwszego kraju „wtajemniczenia w kulturę”- Julia Hartwig często wracała. Wyznała, że był i jest to jej „nałóg”, o czym pisze choćby w zbiorze Podziękowanie za gościnę (Gdańsk 2006). Jednym z najbardziej ważnych i znanych dzieł Julii Hartwig tego okresu, kilkakrotnie wznawianym i przekładanym na kilka języków obcych (czeski, węgierski, rosyjski, francuski) jest Apollinaire (PIW 1962, 1964, 1972) – literacka monografia największego francuskiego poety XX wieku, który miał polskie korzenie. Choć nie znał języka polskiego, bo urodził się w Rzymie, nosił jednak po matce nazwisko Kostrowicki i był dumny ze swoich korzeni.
Osiągnął sławę już za życia, do dziś pamiętany jest jako przyjaciel malarzy i artystycznej bohemy, wręcz symbol Paryża. Później Julia Hartwig pisała biografię Gerarda de Nervala pt. Gérard de Nerval (PIW 1972), tłumaczyła poezję francuską. Na kanwie fascynacji Francją powstały też jej liczne zbiory wierszy i esejów. W tym czasie wydała Wolne ręce (PIW 1969), Dwoistość (1971), Czuwanie (Czytelnik 1978).
Po powrocie z Francji w 1950 roku poetka osiedliła się na stałe w Warszawie (najpierw w Domu Pracy Twórczej w Oborach). Wkrótce potem ukazał się jej zbiór reportaży Z niedalekich podróży (LSW 1954) oraz tom poezji Pożegnania (Czytelnik 1956). W latach 1952-1969 była autorką licznych bajek oraz utworów dla dzieci i młodzieży: Jaś i Małgosia (1961), Pierwsze przygody Poziomki (1961, 1967), Tomcio Paluch (1962), Pan Nobo. Dalsze przygody Poziomki (1964, 1967), Wielki pościg (1969), Zguba Michałka (1969). Wiele z nich było wystawianych na scenach teatrów lub nadawanych jako słuchowiska w Polskim Radiu. Większość z nich napisała ze swoim mężem, Arturem Międzyrzeckim (1922-1996).
W Opinogórze poetka zwierzyła się, że jej związki z pisarzami, szczególnie długie i twórcze małżeństwo z Arturem Międzyrzeckim, pomogło w pracy twórczej. – Oboje byliśmy poetami dosyć znanymi i nie rywalizowaliśmy ze sobą. Każde z nas miało własne biurko oraz swoją, inną poetykę. Szanowaliśmy się, uczyliśmy wzajemnie, żyjąc w wielkiej bliskości. Większość czasu spędzaliśmy na pracy w domu, wychowując wspólnie dziecko. Był to normalny, dobry dom. Przyjmowaliśmy często przyjaciół, ale i bywaliśmy u innych. Dziś związki pomiędzy ludźmi są inne, rzadko podejmuje się gości w domu.
Dzięki przebywaniu w centrum wydarzeń literackich i długiemu życiu, Julia Hartwig jest żywą encyklopedią wiedzy o literaturze i pisarzach. Miała i ma wielu przyjaciół wśród pisarzy, artystów, nie tylko w Polsce. Trudno jej było odpowiedzieć kogo najbardziej ceni. – To szczęśliwy przypadek, że byłam koleżanką wielu sławnych pisarzy, jak Anna Kamieńska, Iwaszkiewicz, Wat, Stryjkowski, Rudnicki, Dygat, Brandys, Woroszylski, Kijowski, Mycielski, Herbert, Turowicz, czy zaprzyjaźniona do dziś Wisława Szymborska. Z wieloma byłam w serdecznych stosunkach, po imieniu. Na pewno wiele skorzystałam dzięki temu, że ich znałam, słuchałam, przebywałam z nimi – mówiła w Opinogórze.
W latach 1970-1974, razem z mężem i córką Danielą, Julia Hartwig przebywała w USA. Była uczestniczką programu International Writing Program, później wykładowcą Drake University. Prowadziła też wykłady w Kanadzie – w University of Ottawa (1971) i Carleton University (1973). W 1979 roku ponownie gościła w USA, na zaproszenie Departamentu Stanu. Lata spędzone w USA również znalazły odbicie w jej twórczości, m.in. w Dzienniku amerykańskim (PIW 1980), Wierszach amerykańskich (Sic! 2002) oraz w dwóch antologiach: Antologii poezji amerykańskiej Opiewam nowoczesnego człowieka (1992, przygotowanej wespół z Arturem Międzyrzeckim) oraz Antologii poetek amerykańskich Dzikie brzoskwinie (2003). Ameryka również ją urzekła, choć wyjeżdżała za ocean niechętnie, w przykrych okolicznościach po 1968 roku.
– Był to zupełnie nowy rozdział życia – wspominała poetka w murach Dworu Krasińskich. – Literatura amerykańska zajęła mnie, bo w Polsce była wówczas nieznana. Ale wróciłam do Polski chętnie, podobnie jak z Francji, wiedząc gdzie moje miejsce. Z pewnością kilkuletnie pobyty we Francji i USA bardzo mnie wzbogaciły, za co jestem losowi wdzięczna. Napisaliśmy później z mężem dużo dobrych utworów. A ja nawet otrzymałam niedawno nagrodę im. Miłosza za przybliżanie stosunków polsko-amerykańskich.
Julia Hartwig – mimo iż jest poetką złotego środka: unika przesady, gniewu i histerii, ma intelektualną dyscyplinę – w PRL dała się poznać ze sprzeciwu ówczesnej władzy. W 1976 roku była sygnatariuszką „Memoriału 101″, w latach 1986-1991 należała do NSZZ „Solidarność”, a w 1989 roku została członkiem Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym Lechu Wałęsie.
W stanie wojennym jej mieszkanie było często miejscem spotkań opozycji, o czym podaje m.in. wiersz Tamten wieczór (tom Bez pożegnania, 2004). W czasach Polski Ludowej otrzymała jednak wiele nagród i wyróżnień, w kraju i zagranicą, także w III RP: Nagrodę ZAiKS (1976), Nagrodę Fondation d’Hautvilliers „Prix de Traduction” (Francja 1978), Nagrodę Polskiego PEN Clubu (1979, 1997, 2009), Nagrodę Literacką im. Jurzykowskiego (USA, 1981), Nagrodę Thornton Wilder Prize (USA, 1986), Nagrodę im. Georga Trakla (Austria, 1991), Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1997), Nagrodę Ministra Kultury za całokształt twórczości (2001), Nagrodę Fundacji Władysława i Nelli Turzańskich (2004), Nagrodę Wielkiej Fundacji Kultury – Medal Gloria Artis.
Czterokrotnie była nominowana do nagrody literackiej Nike. W 2003 roku powstał o poetce film dokumentalny pt. Ułamki codzienności. Julia Hartwig (scenariusz i realizacja: Elżbieta Rottermund). Na pytanie jednego z uczniów przybyłych na spotkanie w Opinogórze, która nagroda jest dla niej najważniejsza, odpowiedziała niemal bez zastanowienia: – Nagroda NSZZ „Solidarność” w stanie wojennym. Ze smutkiem dodała jednak, że etos Solidarności nie dał się przechować do dziś.
Dorobek Julii Hartwig jest ciekawy, różnorodny, niezwykle bogaty. I rodzi się nieprzerwanie od prawie 70 lat. Od 1980 roku wydała w różnych wydawnictwach prawie 30 tytułów, głównie poezji, ale także dzienników, esejów, szkiców, felietonów. Poetka wciąż pisze, podróżuje, publikuje (w XXI wieku już 16 książek!). Są to: Chwila postoju (miniatury poetyckie; Wydawnictwo Literackie 1980), Wybór wierszy (Czytelnik 1981), Poezje wybrane (seria: „Biblioteka Poetów”; LSW 1983), Obcowanie (poezje; Czytelnik 1987), Czułość (poezje; Znak 1992), Nim opatrzy się zieleń (wybór poezji; Znak 1995), Jak długo trwać będą dawne imiona (Przemyśl, Gdzie Indziej 1996), Lżejszym głosem: wiersze z różnych lat (Bis 1998), Zobaczone (poezje; a5 1999), Przemija postać świata (wybór poezji; Prószyński i S-ka 1999), Zawsze od nowa: 100 wierszy (wybór poezji; Twój Styl 1999), Wybór wierszy (PIW 2000), Zawsze powroty – dzienniki podróży (Sic! 2001, 2005), Nie ma odpowiedzi (poezje; Sic! 2001), Pięć wierszy (UMCS 2002), Błyski (poezje; Sic! 2002), Mówiąc nie tylko do siebie. Poematy prozą (razem z płytą CD, z głosem poetki; Sic! 2003), Bez pożegnania (poezje; Sic! 2004), Pisane przy oknie (felietony; Biblioteka „Więzi” [t. 156] 2004), W objęciach świata (wybór poezji; Anagram 2004), Zwierzenia i błyski (poezje i proza poetycka; Sic! 2004), Wybrańcy losu (eseje wspomnieniowe; Sic! 2006), Podziękowanie za gościnę (słowo/obraz terytoria 2006), To wróci (Sic! 2007), Trzecie błyski (Sic! 2008), Jasne niejasne (poezje; a5 2009).
Poza książkami swoje wiersze i artykuły Julia Hartwig ogłaszała także w pismach: „Odrodzenie”, „Nowa Kultura”, „Świat”, „Nowe Książki”, „Poezja”, „Tygodnik Powszechny”, „Twórczość”, „Kresy”, „NaGłos”, „Zeszyty Literackie”, „Odra”, „Więź”, „Kwartalnik Artystyczny”. Jest także znaną tłumaczką z języka francuskiego i angielskiego, tłumaczyła na język polski twórczość takich pisarzy, jak: Guillaume Apollinaire, Allen Ginsberg, Max Jacob, Blaise Cendrars, Pierre Reverdy, Marianne Moore, William Carlos Williams. Poetka jest też autorką licznych opracowań, wstępów, tekstów do różnych tytułów.
Julia Hartwig należała do Związku Literatów Polskich (1945-1983), w latach 1980-1982 do Zarządu Głównego. Obecnie jest członkiem Polskiego Pen-Clubu (od 1956 roku), Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (od 1989 roku wiceprezes w latach 1990-1999). Od 2008 roku przewodniczy jury Nagrody Mediów Publicznych w dziedzinie literatury pięknej COGITO.
Twórczość poetycka Julii Hartwig nie poddaje się łatwo krytycznemu opisowi, mimo iż na temat jej twórczości ukazało się wiele recenzji (opisywany przez nią świat jest tyleż ludzki, co boski…). Poetka jest odporna na działanie czasu i konsekwentnie tworzy jakby tę samą książkę. Z jednej strony przylgnęło do niej określenie „poety klasyka”, osoby trzeźwej i racjonalnej, ale z drugiej strony szła ona zawsze własną drogą – poeme en prose – „wiersza prozą” (albo „prozy poetyckiej”), której jest dziś główną reprezentantką w polskiej poezji. Anna Nasiłowska („Tygodnik Powszechny”, 13 lipca 1997) mówi o utworach Julii Hartwig: „Ta poezja po prostu nie potrzebuje wersów [….] Poetyckość to nie forma, raczej dusza, esencja tekstu”.
Czesław Miłosz („Tygodnik Powszechny”, nr 42/ 2001), wyraził się o jej poezji: „Julia Hartwig piła z wielu awangardowych źródeł, polskich, francuskich, amerykańskich, żeby wreszcie, na swój sposób, stać się poetką realistyczną […] prawdziwe zdarzenie dostarcza przejmującej metafory” (jak np. w wierszu Siostra)”.
Z kolei Janusz Drzewucki pisał w „Twórczości (nr 4/ 1993): – „U źródeł poezji Julii Hartwig leży zachwyt bogactwem świata. Udaje się jej ocalić tę wspaniałość życia, która odkrywa przed nami każdy nowy dzień […] dzięki poezji to co zwykłe, codzienne okazuje się jedyne w swoim rodzaju, niezrównane. Julia Hartwig nazywa otaczającą nas zwyczajność niezwykłością, która jest zawsze i wszędzie, bo świat jest wspaniały i cudowny każdego dnia…”.
Sama Julia Hartwig wyznała w Opinogórze, że czuje się osobą spełnioną. – Mam odczucie, że powierzone mi zadanie wykonałam. Ale ciągle jeszcze pracuję… – zapowiedziała. Jej zdaniem poezja nadal jest w Polsce czytana, gdyż dotyka spraw ducha i piękna. Jest oddechem. I będzie zawsze potrzebna.
Teresa Kaczorowska
(tekst ukaże się w „Ciechanowskich Zeszytach Literackich” nr 12/2010)