Historyk polonijny Mieczysław Haiman o Kazimierzu Pułaskim
Dr Teresa Kaczorowska
(Odczyt wygłoszony 7 grudnia 2009 r. w Warszawie, na konferencji z okazji 230. rocznicy śmierci gen. Kazimierza Pułaskiego, zorganizowanej przez Uniwersytet Warszawski oraz Muzea: Niepodległości w Warszawie i K. Pułaskiego w Warce)
Mieczysław Haiman (1888-1949) to jedna z postaci najbardziej zasłużonych dla Polonii amerykańskiej i kraju. Urodził się pod Lwowem, miał wielokulturowe pochodzenie: po matce (Zuzannie Marii Franciszce Ziółkowskiej, vel Ziołkowskiej) Polak, po ojcu (Wilhelmie Franciszku Haimannie) Austriak o niemieckich korzeniach, z wyboru został Amerykaninem. Zanim w 1913 r. wyemigrował do Ameryki był marynarzem i podróżnikiem.
W USA został aktywnym członkiem Sokolstwa Polskiego w Ameryce i poetą, a potem kolejno: dziennikarzem, pisarzem i tłumaczem, działaczem emigracyjnym w USA, kolekcjonerem, archiwistą, bibliotekarzem, pierwszym historykiem Polonii amerykańskiej, a w latach 1935-1949 głównym twórcą, donatorem i pierwszym kustoszem Muzeum Polskiego w Ameryce.
Haiman (a właściwie Haimann) zasłynął jako pionier badań historycznych na temat emigracji polskiej w USA (okresu XVII-XIX w.) i odkrywca jej wczesnych dziejów. Jako pierwszy badał i opisywał – ogłaszając wyniki w j. polskim i j. angielskim – losy Polaków osiedlających się w różnych stanach (Wirginii, Kentucky, Teksasie, Nowym Jorku, Kalifornii, Pensylwanii, Illinois) oraz udział rodaków w wojnach amerykańskich (niepodległościowej, secesyjnej, z Meksykiem, z Anglią). Napisał na ten temat ok. 160 utworów, w języku polskim i angielskim, w tym 14 książek (publicystycznych i popularno-naukowych), 5 rozpraw naukowych oraz 20 publikacji popularnonaukowych.
Haiman był też głównym twórcą, donatorem i pierwszym kustoszem Muzeum Polskiego w Ameryce (1935-1949) – obecnie The Polish Museum of America in Chicago – a także istniejących przy nim: Polskiego Towarzystwa Historyczno-Muzealnego i roczników historycznych „Annals of the Polish Roman Catholic Union Archives and Museum”. Założył także (i kierował do śmierci) The Polish-American Historical Association (1942) oraz jej periodyk „Polish American Studies” (funkcjonują do dziś). Był wielokrotnie odznaczany – w Polsce i USA – m.in. Orderem „Polonia Resituta” (1932), Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury (1935), Złotym Orderem Legii Honorowej Związku Narodowego Polskiego w Ameryce (1936), odznaką Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego w Ameryce (1938) .
Gen. Kazimierz Pułaski był, poza Tadeuszem Kościuszko, ulubionym bohaterem Mieczysława Haimana. Napisał o nim nawet jeden ze swoich najpiękniejszych wierszy. Nosi on tytuł „Dumka o Kazimierzu Pułaskim” :
Krzyknął: „naprzód!” – i z szablą w prawicy,
Z burzą w piersiach, miotanych zapałem,
Z skrami ognia w skupionej źrenicy,
Konia bodząc, z wprzód podanym ciałem,
Skoczył śmiało na wały Sawanny,
Wpierw westchnąwszy do Najświętszej Panny.
Krzyknął: „naprzód!” Ach! to jedno słowo
Było treścią życia bohatera,
Który skrą zapału piorunową
Hańbę zmył, co z dziejów kart wyziera,
Z tej przesmutnej dziejów Polski karty,
Kiedy naród był na pół umarty.
Krzyknął: „naprzód!” i skoczył na wroga…
Już dopada do wałów Sawanny…
Wtem, gdzie wąska między bagnem droga,
Spada z konia kartaczem w bok ranny
I już barwi ziemię krwią gorącą,
I już słabnie… już się oczy mącą.
Na ramionach wierni towarzysze
Z pola bitwy r y c e r z a precz niosą,
A on, chociaż ledwie piersią dysze
I rzęsistą z rany krwawi rosą,
Wpół przytomny sięga do pałasza
I po cichu szepce: „Polska nasza!…”
Ranionego wniesiono na statek,
Co łomotał żaglami białymi;
Tam wódz przeżył dni swoich ostatek,
Bo gdy okręt odpłynął od ziemi,
Życie w o d z a niezłomnego zgasło,
Co miał „naprzód!” zawsze za swe hasło.
Po zwyczaju, w białe żaglów płótna
Omotano bohatera zwłoki
I dźwignęła je garść druhów smutna
I spuściła w wody nurt głęboki,
Jakby dla martwego jego ciała
Nie piędź ziemi na grób nie została.
Widać jednak Bóg zrządził rozumnie,
Że zgotował wodzowi posłanie
Nie wśród ziemi i nie w ciasnej trumnie,
Nie w wyniosłym a cichym kurhanie,
Jeno w morzu, na głębokiej fali,
W którą wicher uderza i wali.
Bo dla wodza, co płonął zapałem.
Gdzież wspanialszy mógł być grób nad morze.
Co spienionym w niebo bije wałem,
Wre i huczy i błyskami gorze,
I w swej mocy – od brzega do brzega –
B o s k i m tylko rozkazom ulega.
Mieczysław Haiman wygłaszał też o Kazimierzu Pułaskim odczyty , pisał o nim w swoich artykułach prasowych (np. Cześć Rycerzowi Polonii , George Washington 1732-1932 , W 153-cią rocznicę Śmierci Bohatera ), a także w większości swoich książek.
Kazimierz Pułaski w książkach Haimana
Już w pierwszej pracy pt. „Z Przeszłości Polskiej w Ameryce” (1927) , która składa się z 18 szkiców historycznych, Haiman zamieścił aż pięć poświęconych Pułaskiemu . Odkrył w nich wiele nieznanych wówczas szczegółów o generale.
W pierwszym: Pułaski pod Brandywine Haiman opisuje poczynania Pułaskiego w bitwie pod Brandywine, 11 września 1777 r. Hrabia wtedy ledwie przybył do Ameryki (w czerwcu 1777 r.), ale nie móc doczekać na postanowienia Kongresu (ten zgodził się na rekrutację do jego Legionu dopiero 28 marca 1778 r.) dogonił armię Waszyngtona, przygotowującą się do obrony stolicy. Pod Brandywine Pułaski dał swój pierwszy popis rycerski „wśród obcych” i z garścią swoich ludzi (30-40 jeźdźców), dzięki swojej bystrości i swadzie, uratował armię Waszyngtona od rozbicia. Haiman opisuje to poprzez wspomnienia jego żołnierza, towarzysza i druha, „Imć Pana Rogowskiego”, który nazywa swojego wodza „nieustraszonym Pułaskim”. „mężem szlachetnym”, „żołnierzem całą duszą”, „ostatnim rycerzem szlacheckiej Polski”.
Opisał on w szczegółach przebieg ich walki z Anglikami pod Brandywine u boku gen. Greene’a, jak w najtrudniejszej chwili zmagań pędzili na koniach prosto na las angielskich bagnetów. „Pułaski był pierwszym! A któżby za nim nie poszedł! Lecieliśmy za nim a z takim huraganem ognia i stali, że przewierciliśmy na wskroś szeregi Anglików […} Nieustraszony Polak szalał poprostu! Był w swoim żywiole […] Anglicy uciekli…” – wspominał Rogowski, który mimo uczestnictwa w wielu bitwach, nigdy nie przeżył tak krwawej jak pod Brandywine. A jego „wydarte przeszłości wspomnienia żołnierza” Haiman wydobył z rzadkich roczników „Niles Register” (Baltimore, 1839).
Fakt, iż Pułaski walczył bohatersko pod Brandywine i ze swymi dragonami uratował armię Waszyngtona od klęski, potwierdza również płk Paweł Bentalou w broszurze Pulaski windicated (1824) – od tamtej bitwy nieodstępny towarzysz Pułaskiego aż do jego bohaterskiej śmierci pod Savannah. Na temat odwagi i brawury hrabiego Pułaskiego pod Brandywine Haiman znalazł też ślad w jednym z listów powieściopisarza J.F. Coopera (z 28 stycznia 1831 r.), który cytuje w tym szkicu. Historyk przypomina, że po Brandywine były kolejne amerykańskie bitwy Pułaskiego: Warren Tavern, Germantown, White Marsh, przyszły dziesiątki potyczek, trudy kompanii południowej i wreszcie Savannah, 11 października 1779, kiedy wieku 34 lat został śmiertelnie ranny.
W drugim szkicu pt. Historia Sztandaru Pułaskiego Haiman przybliża historię sztandaru Legionu Pułaskiego. Historyk ubolewa, że zaginęły dokumenty po Legionie Pułaskiego, dlatego jest on najmniej znany spośród wszystkich formacji wojny rewolucyjnej. Mało znani są również jego legioniści walczący za wolność Ameryki, jedynie poza kilkoma, m.in kpt. Janem Zielińskim, konfederatem Maciejem Rogowskim-Kotkowskim, płk. Michałem Kowaczem, por. Karolem Litomskim, Maurycym Beniowskim, baronem de Botzenem, czy Irlandczykiem mjr. Aleksandrem O’Neilem, też konfederatem. Został po Legionie tylko skromny sztandar, pod którym Kazimierz Pułaski walczył i „młode swe życie położył”.
– „Pobladły barwy sztandaru, zczerniały złote jego hafty, ze świetności tylko szare ślady zostały, ale poezja uwieńczyła go wiecznie żywą legendą, a tradycja historyczna otoczyła niezniszczalnym szacunkiem narodu” – pisze poetycko Haiman, opisując dalej narodziny sztandaru. Wyhaftowały go prawdopodobnie „siostry morawskie” z Bethlehem, Pa., w 1778 r., kiedy hrabia zaczął tworzyć swój Legion (28 marca 1778 r.). Jeden z największych ówczesnych poetów amerykańskich, Henry Wadsworth Longfellow, unieśmiertelnił narodziny sztandaru swoim wierszem pt. Hymn sióstr Morawskich z Bethlehem podczas poświęcenia sztandaru Pułaskiego, który Haiman przetłumaczył i zacytował w swoim szkicu.
Utwór ten, poza sceną poświęcenia chorągwi, przypomina jej wygląd. Historyk podał również, że sztandar „z ponsowego jedwabiu”, o wielkości ok. „kwadratowego łokcia”, znajduje się w oszklonej szafce wśród zbiorów Marylandzkiego Towarzystwa Historycznego w Baltimore. Opisał jego koleje zanim tam trafił (nie został całunem Pułaskiego po jego śmierci, bo wódz został pochowany w morzu, a sztandar ocalił jego przyjaciel legionista kpt. Paweł Bentalou, z pochodzenia Francuz, który przechowywał go przez 45 lat jak „święty skarb” ). Haiman dotarł nawet do protokółu Marylandzkiego Towarzystwa Historycznego z 8 marca 1845 r., zaraz to pozyskaniu chorągwi – jednej z najcenniejszych relikwii amerykańskiej rewolucji.
Oprócz niej w zbiorach Marylandzkiego Towarzystwa znajduje się też pas Pułaskiego oraz kopia wiersza Longfellowa. Haiman zachęca rodaków do zachowania pamięci: – „Każdy Polak, który przy sposobności zajedzie do Baltimore, powinien pamiątki te oglądnąć i podumać nad niemi o tych, którzy imię Polski rozsławili na drugiej półkuli”.
W trzecim szkicu, jaki Haiman poświęcił Pułaskiemu w tej książce, zatytułowanym „Śmierć, pogrzeb i pomnik Pułaskiego w Savannah”, historyk podaje wiele szczegółów o jego śmierci, pochówku i pomniku w Savannah – co do których powstało wiele legend, wręcz baśni. Przede wszystkim Haiman, na podstawie analizy różnych dokumentów, rozważa dwie teorie co do okoliczności, w jakich 9 października 1779 r. Pułaski odniósł w Savannah śmiertelną ranę, obalony z konia kartaczem, który przebił mu prawe biodro.
Według pierwszej wersji – kpt. Pawła Bentalou – Pułaski padł śpiesząc na pomoc dla zdziesiątkowanego po ostrzelaniu oddziału Francuzów. Według drugiej – Jerzego Waszyngtona Park Custisa, adoptowanego syna J. Waszyngtona – został śmiertelnie trafiony pociskiem z angielskiej kartaczownicy podczas ataku na czele jazdy, wołając jeszcze na swych ludzi w złej angielszczyźnie: Forwarts, brouthern, forwarts!”.
Także Karol C. Jones twierdzi, że Pułaski został ranny w ataku, usiłując wedrzeć się na czele 200 kawalerzystów w pozycje nieprzyjaciela i że wyniesiono go z krwawego pobojowiska. Nie ma też jednoznaczności kto był przy nim na placu boju: czy tylko Bentalou (jak twierdził), czy padł też u boku Maurycego Beniowskiego (jak ten utrzymywał), czy też w obecności Macieja Rogowskiego.
Jeszcze bardziej sprzeczne są opinie gdzie Pułaski umarł i został pochowany. Haiman cytuje wspomnienia Bentalou’a (z broszury Obrona Pułaskiego), według którego po szturmie na Savannah wódz został razem z nim przeniesiony na pokład amerykańskiego statku „Wasp” i odpłynął do Charleston (Bentalou też został ranny). Przez kilka dni statek jednak pozostawał na rzece Savannah. Pułaskim zajmowali się najzdolniejsi lekarze floty francuskiej, lecz nie potrafili zatrzymać jątrzenia się rany, z której wywiązało się zatrucie krwi. Kiedy „Wasp” wypłynął wreszcie w morze Pułaski „wyzionął ducha” (11 października). Ciało jego zaczęło wydzielać taki odór, że Bentalou był zmuszony, choć z bólem serca, złożyć do wodnego grobu szczątki swego ukochanego wodza. Było to blisko wyspy św. Heleny, przy wybrzeżach Płd. Karoliny.
Haiman wyszukał w „New York Herald”, z 7 stycznia 1854 r., inne ciekawe informacje na temat śmierci dzielnego hrabiego. Pułaski zniósł na polu w Savannah operację usuwania kuli (żelaznego kartacza), która utknęła w prawej pachwinie, z niepojętym męstwem. I przeżyłby, gdyby pozwolił nieść się na noszach za armią amerykańską. Pułaski bał się jednak, że może zostać wzięty do niewoli Anglików i wydany Rosji. Był jej śmiertelnym wrogiem, gdyż to jej prześladowania wygnały go z Polski jako tułacza i męczennika sprawy narodowej. Miał powiedzieć: „Lepsza śmierć niż niewola” i zdecydował się na leczenie przez Francuzów na statku.
Uroczysty pogrzeb hrabiego gen. Pułaskiego, a właściwie demonstracja wyrażająca jemu cześć, odbyła się w Charleston, po dopłynięciu tam statku, w czwartek 18 października 1779 r., z najwyższymi honorami, na koszt rządu. Pochód był olbrzymi, trumnę (pustą) nieśli trzej amerykańscy i trzej francuscy oficerowie najwyższej rangi, za nią prowadzono pięknego konia (został później sprzedany na licytacji), na którym Pułaski jechał, gdy został śmiertelnie ranny. Kapelan wygłosił wzruszającą mowę.
Po śmierci Pułaskiego Kongres uchwalił, aby wznieść Pułaskiemu pomnik. Uchwała została wykonana dopiero ponad sto lat później. Pierwszy obelisk na ziemi amerykańskiej stanął w Savannah, na Chippewa Square, wspólny z gen. Natanielem Greene’m. Kamień węgielny położył 19 marca 1825 r. osobiście gen. Lafayette, podczas specjalnej uroczystości. Haiman zacytował obszerne fragmenty opisu tego wydarzenia, m.in. jak „pięćset dzieci usypało kwieciem miejsce, gdzie miał stanąć pomnik”, a także podniosłe przemówienia sławiące rycerskiego generała. Pomnik ukończono 12 lat później, w 1837 r., kiedy kamień węgielny przeniesiono z Chippewa na Johnson Square i tam ustawiono monument – nieregularny słup bez większych ozdób z napisem: „Greene and Pulaski monument”.
Haiman podkreśla, że miasto, pod którego murami przelał krew Pułaski, nie zapomniało swego bohatera. Zbierano – długo i nieustannie – fundusze na nowy osobny jego pomnik. Poświęcono go w 1853 r., w 74. rocznicę śmierci, a oddano w styczniu 1855 r. (Haiman podał szczegółowy opis monumentu „Pulaski” na Monterey Square – z marmuru kararyjskiego, wysoki na 55 stóp, uwieńczony boginią wolności z gwiaździstą chorągwią). Władze postanowiły przenieść tam też domniemane zwłoki Pułaskiego, chcąc zadośćuczynić od dawna krążącej legendzie, że ciała Pułaskiego nie pochłonęło morze, tylko spoczęło ono w miasteczku Greenwich, 5 mil od Savannah, na farmie pani Beecroft (inna z legend głosi, że Pułaski spoczywa pod rozłożystym dębem na wyspie św. Heleny).
Haiman twierdzi, że są to prawdopodobnie zwłoki innego Polaka, legionisty, który też zginął pod Savannah. W szkicu tym zacytował też kilka listów gloryfikujących Pułaskiego, kończąc szkic słowami: „Prosta i skromna kolumna na Monterey Square jest dla Polaka miłą pamiątką uczuć Amerykanów dla naszego wielkiego przodka. A chociaż tożsamość zwłok w jej wnętrzu pozostanie na zawsze zagadką, czyż nad prochy, które niszczeją, nie znaczy więcej sława bohatera, która nigdy nie zaginie i czyż nie znaczą więcej wdzięczne i pełne podziwu serca żywych”?
W czwartym szkicu pt. „Obrońca honoru Pułaskiego”, Haiman broni czci gen. K. Pułaskiego, któremu „Nie kwieciem zasłała się droga na nowym lądzie […], ale cierniem licznem i ostrem, które nieraz kłuło jego rycerskie serce. Cała jego służba amerykańska pełna była dotkliwych utrapień”.
Twierdzi, że koledzy Amerykanie patrzyli na Pułaskiego zazdrosnym okiem, bo przewyższał ich odwagą, gorliwością służbową i doświadczeniem nabytym w długich, a bajecznych brawurą bojach z Moskwą. Członkowie Kongresu, z którymi miał do czynienia jako dowódca Legionu, zamęczali go natomiast biurokratyzmem, intrygami i niechęcią, źle go traktowali. Osłodą mu była tylko miłość nielicznej garstki druhów i narodu. „Każdy krok względem mnie przedsięwzięty był na wskroś obrażający, że nic oprócz szczerości mego serca i gorącego zapału nie popiera mnie w tej służbie” – Haiman cytuje fragmenty ostatniego listu Pułaskiego, który dwa miesiące później został śmiertelnie ranny pod Savannah. Dopiero wówczas, wśród ogólnego żalu, przycichły głosy zawiści, pamięć bohatera zaczęła błyszczeć jasnym płomieniem, a imię Pułaskiego dostało się w imiona najbardziej zasłużonych.
Jednak 40 lat po śmierci Pułaski został oskarżony o spowodowanie klęski pod Germantown i to przez niedbalstwo w służbie. Haiman był tym oburzony, bo uważał, że hrabia „czynnością i niezmordowaną obowiązkowością przewyższał wszystkich […] a dla służby obcej całe serce swe oddał”. Oszczercą był Wiliam Johnson z Charleston, sędzia najwyższego trybunału Stanów Zjednoczonych, który w 1822 r. napisał dwutomowe Szkice z życia i korespondencja Nataniela Greene’a, generał-majora armji Stanów Zjednoczonych w wojnie rewolucyjnej. Według Haimana praca ta była paszkwilem przeciwko wielu zasłużonym uczestnikom wojny, w tym Pułaskiemu. Wiliam Johnson napisał bowiem, że jedną z przyczyn bitwy przegranej pod Germatown był fakt, że „sławny Pułaski, który dowodził patrolem amerykańskim, został znaleziony przez samego generała Waszyngtona śpiącym w domu farmerskim”. Johnson zarzucił Waszyngtonowi zatajenie tego faktu.
Honoru Pułaskiego bronił wówczas kpt. Paweł Bentalou – Francuz, który w obronie wolności Ameryki wyjechał z Bordeaux jako ochotnik w 1776 r., z Pułaskim zetknął się w bitwie pod Brandywine i od tamtej pory walczyli razem. Był w Legionie Pułaskiego porucznikiem, także rannym pod Savannah, to on uratował sztandar Legionu, który przechowywał w Baltimore, gdzie ożenił się po wojnie z Katarzyną Keeports i osiedlił na stałe. Później piastował godność marszałka Stanów Zjednoczonych. Zmarł w 1830 r.
Kiedy Johnson postawił zarzuty Pułaskiemu, kpt. Paweł Bentalou miał 70 lat. Zdołał jednak zakwestionować ich wiarygodność, ośmieszyć je, odeprzeć jako gołosłowne.
Napisał w 30-stronicową broszurę, wydaną w 1824 r. w Baltimore, pt. Obrona Pułaskiego przed gołosłownem oskarżeniem, nierozważnie lub złośliwie podniesionem w sędziego Johnsona „Szkicach” z życia i korespondencji gen. maj. Nataniela Greene’a, w której rozprawił się z Johnsonem, nazywając go nieudolnym i nierozważnym biografem, podającym gorszące oskarżenia, niedorzeczności, nieprawdopodobne wydarzenia. Haiman był zachwycony: „Bentalou, mimo podeszłego wieku i braku literackiego przygotowania, napisał rzecz prawdziwie piękną swem przywiązaniem do dawnego zwierzchnika.
Kiedy mówi o Pułaskim, mówi zawsze z młodzieńczym ogniem. Kiedy wspomina o jego oszczercy, ma dla niego ostry sarkazm i ironię. Z oburzeniem, pochodzącym z głębi serca, odpiera jego zarzut i zbija go faktami” – pisał, polecając rodakom mało znaną rozprawę Bentalou. W szkicu zacytował szerokie jej fragmenty, ze szczegółami z życia Pułaskiego, a także zbieżne z nią opinie historyka amerykańskiego Jareda Sparksa, który w swej pracy Life of Count Pulaski (1864) stanął po stronie Bentalou, wyrażając się o polskim generale w samych superlatywach.
W piątym szkicu o Pułaskim pt. „Druga broszura Bentaloua” Haiman omawia drugą, większą, bo 41-stronicową broszurę Pawła Bentaolu, napisaną w 1826 r., czyli dwa lata po Obronie Pułaskiego…. Nosi ona tytuł: Odpowiedzi na uwagi sędziego Johnsona o artykule w North American Review, dotyczącym hrabiego Pułaskiego. Bentalou napisał ją po ponownej napaści sędziego Johnsona, kiedy pierwsza broszura Bentalou została pozytywnie omówiona przez czasopismo „North Amercican Review” (poddało w wątpliwość oskarżenia Johnsona). Johnson napisał odpowiedź na ten artykuł (Uwagi o artykule) i ponownie skrytykował nie tylko Pułaskiego, ale także Bentalou. Zarzuty sędziego były te same: Pułaski zaspał podczas rekonesansu przed bitwą pod Germantown, powodując przegraną armii amerykańskiej.
Haiman cieszy się, że „Stary Bentalou jednak czuwał i nieprawdomównego a upartego w swem kłamstwie sędziego schłostał ponownie, przygważdżając ostatecznie jego zarzuty”. Z lubością cytuje odpieranie przez Bentalou napaści sędziego, cytuje jego opisy bitew, potyczek, spotkań Pułaskiego z innymi generałami, epizody z bojów – świadczące o waleczności Polaka, odwadze, aktywności i wielkich zasługach dla zwycięstwa rewolucji amerykańskiej, jego i Legionu. Cztery lata potem Bentalou już nie żył.
Zdążył jednak obronić honor Pułaskiego, a jego broszury stały się „tarczą, która skutecznie osłoniła pamięć wielkiego Polaka przed oszczerstwami” – napisał polonijny historyk dowodząc, że gdyby nie „dzielny Francuz” Paweł Bentalou , który „dochował do grobu przyjaźń i wierność dla swego wodza i do grobu uparcie bronił jego pamięci przed atakami” – sława Pułaskiego na pewno by ucierpiała, „a my, Polacy amerykańscy, nie moglibyśmy z taką dumą szczycić się jego imieniem”.
O tym, że szkice Haimana o Pułaskim były odkrywcze i nowe, świadczy bezprawne ich wykorzystywanie w Polsce. Przykładem jest np. szkic pt. Historia sztandaru Pułaskiego, który został potraktowany jako własny przez prof. historii Uniwersytetu Warszawskiego Henryka Mościckiego (1881-1946). Wykorzystywał on badania Haimana w publikacjach, wygłaszał odczyty, nie podając źródeł pochodzenia. W Muzeum Polskim w Ameryce zachowała się do dziś korespondencja Haimana z uczonym z Polski, któremu polonijny historyk zarzucił w 1926 r. „kradzież literacką”. Najpierw zażądał od prof. Mościckiego zadośćuczynienia, a kiedy nie był do tego skory, Haiman zachował się wspaniałomyślnie – pomimo iż był przekonany o popełnieniu plagiatu i o ewentualnej wygranej w sądzie, napisał do historyka z Warszawy:
„Ponieważ jestem badaczem historycznym tylko z amatorstwa i w pracy chcę kierować się dobrem ogółu, a nie ambicją osobistą, postanowiłem zaniechać rozgłaszania tej sprawy publicznie i położyć na nią krzyżyk. Jeżeli Pan nie miał na tyle odwagi, by przyznać się do bezprawnego użycia moich prac, niechże to Panu służy do podtrzymania własnego mniemania o swej wyższości nad uczciwość” .
Także w pracy Haimana „Polacy Wśród Pionierów Ameryki” (1930) , postać Pułaskiego przewija się często, a szczególnie w jednym z 17 zamieszczonych w niej szkiców, pt. Kilka dokumentów o K. Pułaskim. Haiman dorzucił w nim nowe, ciekawe szczegóły o generale. wyszukał pochlebny referat o nim pisany przez gen. Karola Lee dla Kongresu kontynentalnego, list Demunda De Schweinitza o sztandarze Legionu Pułaskiego (potwierdzający, że jego dowódca zamówił go u „sióstr morawskich”, opłacając go z własnej kieszeni), a także nowy dokument, że Pułaski został pochowany w morzu .
Również jako autor podręcznika dla polskich dzieci ze szkół parafialnych pt. „Polacy w Ameryce. Historia Wychodźstwa Polskiego w Stanach Zjednoczonych” (1930) Haiman podkreślał rolę Kazimierza Pułaskiego w wojnie o niepodległość Ameryki .
Uczynił to także rok później, w nowej pracy pt. „Polacy w Walce o Niepodległość Ameryki” (1931) , w której przybliżył mało znaną historię Legionu Pułaskiego . Haiman odkrył, że w Legionie Pułaskiego służył również August Krystyn Jerzy Erholm , dzielny towarzysz Pułaskiego z czasów Konfederacji Barskiej. Był on jednym z pierwszych oficerów w Legionie Pułaskiego, najpierw w stopniu porucznika, potem kapitana; świadkiem jego śmierci. Walczył w Legionie swego przywódcy do 1780 r., kiedy miał już wracać do Europy, zaangażował się w wydarzenia w Płn. Karolinie, dziś Tennessee. Po zwycięskich walkach z Indianami osiedlił się, został posłem, gubernatorem i adiutantem tego stanu. Pochodzenie Erholma nie jest do dziś jasne – po śmierci niektórzy uważali, że ma pochodzenie duńskie, inni, że niemieckie, ale w Ameryce uznawano go za Polaka.
W angielskojęzycznej wersji tej pracy – wydanej w 1932 r. pt. „Poland and the American Revolutionary War” – Haiman poświęcił Kazimierzowi Pułaskiemu osobny rozdział pt. General Kazimierz Pulaski (zezwalając często na jego przedruk w różnych wydawnictwach). W obydwu wersjach językowych Haiman przypomniał niektórych żołnierzy Legionu Pułaskiego, przelewających krew za amerykańską wolność, m.in. płk. Michała Kowacza, kpt. Jana Zielińskiego (krewnego Pułaskiego) – obydwaj zginęli w wojnie o niepodległość.
Mieczysław Haiman jest też autorem ciekawej książki „The Fall of Poland in Contemporary American Opinion” , gdzie postać generała Pułaskiego często się przewija. Haiman przedstawił wiele interesujących faktów na podstawie lektury kilkuset artykułów z lat 1788-1798, z prawie 30 tytułów omawiających wydarzenia w Polsce, a także z wyszukanych w archiwach listów, dokumentów, druków oraz opinii sławnych Amerykanów. Badany przez Haimana okres był nieodległy w czasie od rewolucji, w młodym państwie pamiętano więc jeszcze o zasługach Polaków dla niepodległości USA.
Na 271 stronach drugiej angielskojęzycznej pracy historyk zaprezentował opinie Amerykanów po rozebraniu Polski przez Rosję, Prusy i Austrię, pokazał współczucie Amerykanów dla rozdartego narodu po jego upadku oraz sympatię młodego państwa dla starszej, o tysiącletnich dziejach Polski. Przedmowę napisał ambasador USA w Warszawie John Cudahy, który już we wstępie zaznaczył: „Przyjaźń Stanów Zjednoczonych ku Polsce bazowała na wdzięczności za poświęcenie Pułaskiego, Kościuszki i innych szlachetnych Polaków zasłużonych w czasie wojny rewolucyjnej, którzy zaoferowali swoje siły dla sprawy wolności, nie oczekując nic w zamian” .
W kolejnej książce „Ślady Polskie w Ameryce. Szkice historyczne” (1938) , która zawiera dziewięć szkiców na temat różnych dziedzin z życia emigracji polskiej za oceanem, Haman przypomina Pułaskiego poprzez sylwetkę Fryderyka Paschke, oficera Legionu Pułaskiego w armii Washingtona. Pisząc szkic pt. Kap. Fryderyk Paschke historyk dotarł do rejestrów wojskowych i udowodnił, że Paschke nie pochodził ani z Pensylwanii, ani z Niemiec, jak podawano, ale był związany z Polską.
Do Ameryki przyjechał prosto z Polski, na pocz. 1777 r., kilka miesięcy przed Pułaskim, z którym walczył w Konfederacji Barskiej. W armii Washingtona Paschke został porucznikiem pułku artylerii, ale kiedy wiosną 1778 r. Pułaski zaczął organizować swój legion, przeniósł się pod jego komendę. Został kapitanem i kwatermistrzem Legionu Pułaskiego, odbył z nim całą kampanię, a po śmierci wodza służył w nim aż do rozwiązania. Pomimo iż Kongres, podobnie jak innym cudzoziemcom, nie płacił mu regularnie i nie chciano go zatrudnić w czynnej służbie, to spędził na rzecz „wielkiego Celu Wolności” aż sześć lat, do 1783 r. Był cenionym oficerem, awansował, przyjaźnił się też z Kościuszką.
W ostatnim szkicu tej książki, pt. Polska w poezji amerykańskiej Haiman zebrał 35 wierszy z XIX wieku poetów amerykańskich i kilku nieamerykańskich. Wyszukane utwory – hymny, ody, pieśni – sławią Polskę i naród polski, w tym Pułaskiego .
Wyniki swoich badań nt. Pułaskiego Haiman zawarł też w jednej z najważniejszych swoich prac – „Polish Past in America 1608-1865” (1939) . Zamieścił w niej cały zarys historii polskiej emigracji w Stanach Zjednoczonych, począwszy od XVII do drugiej połowy XIX wieku. Książka jest pierwszą próbą podsumowania dziejów polsko-amerykańskich i jedyną pracą Haimana, która została później dwukrotnie wznowiona, przez Polish Museum of America w Chicago: w 1974 r. (na 25-lecie śmierci autora) oraz w 1991 r.
Była skierowana do szerokiego grona czytelników społeczności amerykańskiej, w której Haiman w pięciu rozdziałach, w sposób chronologiczny, pokazał dzieje osadnictwa polskiego na ziemi amerykańskiej. Została bogato zilustrowana 66 ilustracjami i dwiema mapami, w tym portretami Pułaskiego i Kościuszki. Wojnie o niepodległość US historyk poświęcił cały trzeci rozdział pt. „The American Revolution”, przybliżając czytelnikom m.in. rolę Kazimierza Pułaskiego oraz innych Polaków, którzy brali w niej udział .
Również ostatnia praca Haimana – „Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie w Ameryce 1873-1948” , choć nieco statyczna, ale doceniana przez historyków jako źródło wiedzy o całej Polonii amerykańskiej i najczęściej cytowana, kilkakrotnie wspomina o Kazimierzu Pułaskim. Historyk pisze m.in. o akcji odsłaniania jego pomnika w Waszyngtonie – uchwała Kongresu Kontynentalnego o wzniesieniu pomnika Pułaskiemu przez Stany Zjednoczone istniała już od 1779 r., „powzięta pod świeżem wrażeniem bohaterskiej śmierci Pułaskiego”, nie została jednak wtedy wykonana . Polonia amerykańska wróciła do niej w 1901 r., pod jej naciskiem Kongres USA postanowił wznieść pomnik Pułaskiego za $ 50 tys. na jednym ze skwerów stolicy kraju.
W zamian Polonia postanowiła odwdzięczyć się narodowi amerykańskiemu pomnikiem Kościuszki, dlatego 11 maja 1910 r., uroczyście odsłonięto w Waszyngtonie monumenty dwóch bohaterów polsko-amerykańskich. To wtedy Kongres USA podjął rezolucję, że Stany Zjednoczone zaangażują się w akcję odzyskania niepodległości Polski. Inny pomnik Pułaskiego, o którym wspomina Haiman, stanął w Miwaukee, w październiku 1931 r.
Haiman podaje również w swoim ostatnim dziele o przebiegu uroczystości 150-lecia śmierci Kazimierza Pułaskiego, zorganizowanych w 1929 r. na wielką skalę pod egidą rządu Stanów Zjednoczonych , a także o 200-lecia urodzin Jerzego Waszyngtona jesienią 1932 r., gdzie generał też był często przywoływany .
Haiman podejmował temat o generale o Kazimierzu Pułaskim nie tylko w poezji, różnych artykułach, odczytach i książkach, ale zamierzał także wydać o nim osobną monografię (podobnie jak o Kościuszce). Wynika to choćby z listu do Stefana Mierzwy, który namawiał go do nowego opracowania Polish Past In America. We września 1943 r. historyk, pracujący akurat nad monografią Tadeusza Kościuszki, odpowiadał prezesowi Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku: „Nie jestem już młodzikiem i jeżeli dokończę drugą część Kościuszki będzie dobrze. Jeżeli Pan Bóg pozwoli więcej życia i sposobności, wolałbym jednak potem zabrać się do życiorysu Pułaskiego, do którego też zbieram materiały od lat i który też bardzo potrzebuje należytego opracowania” .
Inna działalność Haimana na cześć Pułaskiego
Haiman brał również udział w akcjach ożywiania pamięci i oddawania hołdu sławnemu generałowi. W 150. rocznicę śmierci Kazimierza Pułaskiego został członkiem the Sponsors Committee of the Pulaski National Memorial Celebration . Główne uroczystości – przygotowywane pod egidą rządu Stanów Zjednoczonych – odbyły się w Savannah i Waszyngtonie w dniach 9-11 października 1929 r., zorganizowano także liczne obchody lokalne, np. 13 października 1929 r. w Chicago. W przeddzień, 12 października 1929 r., „Dziennik Zjednoczenia” opublikował czołowy artykuł Haimana, opatrzony fotografią Kazimierza Pułaskiego, pt. Cześć Rycerzowi Polonii .
Historyk opisał w nim życie, zasługi i bohaterską śmierć sławnego rodaka, w oparciu o dokumenty i materiały źródłowe, wyszukane przez niego oraz innych badaczy polskich i angielskich. Z okazji 150. rocznicy śmierci Kazimierza Pułaskiego przygotował również, wspomniany już wyżej odczyt dla Sokolstwa Polskiego .
W 1932 r. Haiman został zaangażowany również w obchody 200. rocznicy urodzin G. Washingtona – wtedy również postać Pułaskiego była ważna. Współpracował z Komisją Stanów Zjednoczonych Obchodów 200-lecia Urodzin G. Washingtona (United States Commission for the Celebration of the Two Hundredth Anniversary of the Birth of George Washington) w Waszyngtonie, której wysyłał swoje teksty publikowane w „Dzienniku Zjednoczenia”, m.in. George Washington 1732-1932 (z 20 lutego 1932) – na „ojca narodu amerykańskiego” Haiman poświęcił dwie pierwsze kolumny pisma, przypominając przy okazji sylwetki jego oficerów: Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego .
Darem od ZPRK była też jego najnowsza książka Poland and the American Revolutionary War. Oficjalne uroczystości otwarto w Waszyngtonie 22 lutego 1932 r. , uczestniczyła w nich Polonia . W przygotowaniu ze strony polskiej społeczności uczestniczył Haiman, gdyż konsul generalny RP z Nowego Jorku Józef Kubisz prosił go w imieniu ambasadora Filipowicza o pomoc w wyborze i przygotowaniu wystawy pamiątek po Kościuszce i Pułaskim .
Haiman zabiegał też o ustanowienie w USA Dnia Pułaskiemu. Aktywnie współpracował w tym celu z Kongresem USA, poprzez jego przedstawicieli. Byli to m.in.: Robert A. Grant, Oswald D. Heck, A. J. Sabath, P. M. Brown . Po raz pierwszy Pulaski Day był obchodzony w całych Stanach Zjednoczonych 11 listopada 1932 r. – pod hasłem przypomnienia 153. rocznicy śmierci generała Kazimierza Pułaskiego – właśnie podczas obchodów jubileuszu G. Washingtona . Na pierwszej i siódmej stronie „Dziennika Zjednoczenia” ukazał się wówczas duży artykuł Haimana W 153-cią rocznicę Śmierci Bohatera . Później, dokładnie od 1935 r., przekształcił się w stały General Pulaski Memorial Day, z największą słynną paradą na 5. Avenue w Nowym Jorku.
Postać Pułaskiego przewijała się także częściej wśród badaczy polonijnych i amerykańskich dzięki powstaniu i działalności Polish American Historical Association (PAHA). Głównym twórcą tej organizacji (obok prof. Oskara Haleckiego) i pierwszym przewodniczącym był Mieczysław Haiman. PAHA narodziła się 1 grudnia 1942 r. – w Archiwum i Muzeum Polskim ZPRK w Chicago (kierowanym przez Haimana). Nazywała się najpierw Komisją do Badań nad Imigracją Polską, jako część Polskiego Instytutu Naukowego (PIASA) w Nowym Jorku, założonego w maju 1942 r. (The Committee for Research on Polish Immigration of the Polish Arts and Sciences in America).
W 1948 r. przekształciła się w niezależną Polish American Historical Association (PAHA). Do końca życia Haimana siedzibą tej organizacji było Muzeum, którego pracownicy pomagali we wszystkich pracach, m.in. organizacji pięciu pierwszych dorocznych zjazdów PAHA, konferencji naukowych nt. badań naukowych nad dziejami Polonii, a także w wydawaniu periodyku „Polish American Studies” (Haiman był współredaktorem – „Associate editor”), które też nie raz podejmowały temat bohaterskiego generała polskiego.
Mieczysław Haiman do końca swego życia kierował nie tylko PAHA, ale też Polskim Towarzystwem Historyczno-Muzealnym (PTH-M), redagując w dużej mierze dzięki funduszom tej powstałej w 1937 r. organizacji – roczniki historyczne „Annals of the Polish Roman Catholic Union Archives and Museum”. Zaraz po II wojnie światowej, w 1947 r., Haiman zabiegał usilnie o opublikowanie w „Annals…” pracy o Kazimierzu Pułaskim, autorstwa prof. Władysława Konopczyńskiego z Krakowa. Po jej otrzymaniu zlecił przekład na j. angielski młodej Amerykance Irenie Makarewicz, zaś honorarium dla autora przesyłał w formie kilku paczek CARE .
Dzięki rozprawie naukowej pt. Casimir Pulaski prof. Władysława Konopczyńskiego poległy pod Savannah generał został bohaterem ostatniego, jedenastego numeru angielskojęzycznych „Annals…”, które ukazywały się w latach 1936-47 . To cenione pismo, rozsyłane bezpłatnie do ponad 100 najważniejszych bibliotek w USA i Europie, które poszerzało znajomość historii Polonii amerykańskiej i Polski, „pośród swoich i obcych”, przestało się ukazywać po nagłej śmierci jego redaktora, Mieczysława Haimana. Jeszcze podczas ciężkiej choroby w 1948 r. planował on nowy numer tego periodyku, gdyż w październiku 1948 r. asystentka Haimana Sabina Logisz, z jego polecenia, w liście do ks. prof. Swastka zapytywała czy można liczyć na jego zapowiedzianą pracę o Polakach w South Bend do tegorocznych „Annals…” – „aby nie przerwać tego cennego wydawnictwa” .
Pułaski w Muzeum Polskim w Ameryce
Organizując od 1935 r. Archiwum i Muzeum Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego (MPA), Mieczysław Haiman poświęcił wiele miejsca również Kazimierzowi Pułaskiemu . Przede wszystkim instytucja ta została dedykowana podczas otwarcia 12 stycznia 1937 r. „[….] w hołdzie pamięci Kościuszki, Pułaskiego, Krzyżanowskiego […] i im podobnym, którzy od początku istnienia tego kraju nieśli swe życie w ofierze dla sprawy demokracji” (z przemówienia prezesa Józefa Kani ).
Ponadto, już w dwa lata po otwarciu Muzeum, jego sztandarowym dziełem stał się monumentalny obraz Stanisława Batowskiego Pułaski pod Savannah, który na ręce kustosza ofiarował Związek Polek w Ameryce . To bardzo charakterystyczne dla Muzeum dzieło zostało uroczyście odsłonięte w nowych wnętrzach Muzeum na trzecim piętrze Domu Zjednoczenia, 9 października 1939 r.; podczas II Zjazdu PTH-M. Do dziś obraz Pułaski pod Savannah stanowi kluczowy eksponat na najważniejszej ścianie w głównej Sali Muzeum Polskiego, gdzie w Chicago co roku, 4 marca, obchodzi się m.in. stanowy Pulaski Day – Dzień Pułaskiego w stanie Illiois (na imieniny Kazimierza).
Ponadto Haiman zdobywał w ciągu 14 lat kierowania Muzeum i Archiwum ZPRK inne pamiątki o Pułaskim. Np. w 1942 r. Aleksander Orłowski z Nowego Jorku ofiarował dla „polskiego Rapperswilu” rejestr kawalerii Pułaskiego, a w 1946 r. Franciszek Pułaski z Biblioteki Polskiej w Paryżu – wiele dokumentów dotyczących polsko-amerykańskiego bohatera. Haiman nabywał też archiwalia, np. w 1943 r. zakupił kilka dotyczących listów Kazimierza Pułaskiego, w tym list generała z 1772 r., opisujący jego udział w Konfederacji Barskiej. Dokumenty te kustosz często eksponował na różnych wystawach.
Haiman – kustosz a zarazem bibliotekarz ZPRK – kompletował też wszystkie możliwe książki nt. emigracji polskiej w US, a szczególnie o bohaterach Pułaskim i Kościuszce. Podczas II wojny światowej Muzeum wysyłało książki i broszury w świat (w sumie 3 700 egz. do 19 miejsc), w tym publikacje o Pułaskim. Warto dodać, że za czasów Mieczysława Haimana MPA było przykładem dobrej współpracy ze wszystkimi środowiskami Polonii, nawiązało także współpracę z pokrewnymi instytucjami w Ameryce, Polsce i innych krajach.
Można też dorzucić, że kiedy latem 1934 r. Haiman jedyny raz odwiedził Polskę (był delegatem ZPRK na 2. Światowy Zjazd Polaków z Zagranicy oraz reporterem „Dziennika Zjednoczenia”), to przypłynął do Polski z Nowego Jorku parowcem polskich linii Gdynia-Ameryka – „Pułaski”. Z jego pokładu historyk donosił 8 lipca 1934 r.: „Jesteśmy już o spory krok bliżej Polski. Nasz „Pułaski” płynie doskonale […]
Reasumując: Gdyby Mieczysław Haiman nie zmarł przedwcześnie (w 1949 r., mając 61 lat) z pewnością zdążyłby napisać o Kazimierzu Pułaskim planowaną monografię (podobnie jak o Kościuszce), gdyż zbierał materiały i pisał o nim w ciągu ponad 20 lat. Ale i tak „ojciec historii Polonii amerykańskiej” przyczynił się z pewnością do rozwoju badań, upowszechnienia postaci oraz zasług Kazimierza Pułaskiego w Ameryce. I czynił to zarówno jako poeta, dziennikarz, historyk Polonii, archiwista, a potem muzealnik. Należy podkreślić, że był on pierwszym autorem, który prowadził tak rozległe badania źródłowe nad Polakami w Ameryce , w tym także o Pułaskim – jego publikacje miały więc podstawowe znaczenie dla dziejów emigracji w USA.
Był również pierwszym autorem polonijnym publikującym wyniki swoich badań w j. polskim oraz angielskim, i to powszechnie cytowanym, upowszechnianym (jego prace były drukowane w odcinkach na łamach prasy polonijnej), dzięki czemu zapoznał z polskim wkładem w budowę Ameryki, nie tylko rodaków z kraju i USA, ale także szersze kręgi amerykańskie .
To również za czasów Haimana, jako kustosza – dzięki zgodnej współpracy ze Związkiem Polek – Muzeum otrzymało dzieło Stanisława Batowskiego Pułaski pod Savannah. Dzięki temu do dziś postać bohaterskiego generała wita z tego obrazu wszystkich, którzy odwiedzają Muzeum Polskie w Ameryce (było ono ukochanym „dzieckiem Haimana”). Postać Pułaskiego jest tym bardziej żywa i pamiętana, że odbywają się pod tym obrazem doroczne uroczystości Pulaski Day (wolny dzień w stanie Illinois), co sprawia, że polski hrabia wojownik, który zginął za wolność Ameryki, jest wciąż przypominany i włączany w nurt zainteresowań Amerykanów.