Cztery wiosny”, Nowy Świat, Warszawa 2008
Jest to trzeci zbiór poezji Teresy Kaczorowskiej, z zawodu reporterki, ale też doktor nauk humanistycznych z dziedziny historii. Pisze poezję i prozę. Jest autorką ośmiu książek związanych z pamięcią historyczną i przeszłością narodową, z których dwie dotyczą zbrodni katyńskiej; jedna z nich Kiedy jesteście, mniej boli… (2003) ukazała się w USA w j. angielskim jako Children of the Katyn Massacre (McFarland, 2006).
Wydała również dwa zbiory poezji: Dotyk prawdy (2002) i Ze słowikiem w duszy (2004). Wiele jej wierszy tłumaczono na j. angielski, niemiecki, litewski, portugalski, norweski, ukraiński, bułgarski; drukowano w pismach literackich w Polsce i zagranicą.
Teresa Kaczorowska urodziła się na Suwalszczyźnie, wychowała na Mazurach, obecnie mieszka w Ciechanowie, gdzie od 1999 r. redaguje „Ciechanowskie Zeszyty Literackie”. Publikowała też w innych pismach, nie tylko w kraju (m.in. w „Poezji Dzisiaj”, „Twórczości”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Białym Orle” w Bostonie, „Dzienniku Związkowym” w Chicago, „Znad Wilii” w Wilnie); wykłada na Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora w Pułtusku.
Uhonorowana licznymi nagrodami w Polsce i zagranicą, m.in. IV Salonu Książki Polonijnej (Bruksela 2003), Kongresu Polonii Amerykańskiej (Chicago 2005), Nagrodą im. Edwarda Hulewicza (Warszawa 2006), Honorową Odznaką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony dla Kultury Polskiej” (2007). Stypendystka Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku (20003/2004) oraz Ministra Kultury RP (2005).
Z recenzji:
Dina Lau-Bukowska (Burgas, Bułgaria): W poezji Teresy Kaczorowskiej podoba mi się forma i oryginalność. Podziwiam ją też za odwagę i prawdziwość – to bardzo cenię.
Józef Pless (Lubeka, Niemcy): W poetyckim wersie Teresy Kaczorowskiej najważniejsza jest miłość, przyroda i cisza. Jest też miejsce na trwanie i cierpienie, a przede wszystkim obecny jest Bóg. Poetka oddaje nam swoją wrażliwość i przestrzeń, w której słowo staje się poezją. Zapewniam, że historia literatury nie przemknie się tak łatwo obok Jej zamyśleń…
W swoich reportażach zmierza się z prawdą historyczną, narodową; w badaniach – z Maciejem Kazimierzem Sarbiewskim; rozprawę doktorską pisała o polsko-amerykańskim zapmnianym poecie i odkrywcy wczesnych dziejów Polonii w USA Mieczysławie Haimanie; a niedawno ukazała się jej piękna książka o Marii Skłodowskiej-Curie…. Teresa Kaczorowska staje się nad Wisłą coraz jaśniejszą gwiazdą.
Maria Zakrzewska (Chicago, USA): – Teresa Kaczorowska, poza tym, że jest reporterką i badaczką, jest niezwykle utalentowaną poetką.[…] Większość jej utworów ma charakter bardzo osobisty. Poetka mówi w nich o zachwycie nad pięknem przyrody, kontaktach z innymi ludźmi, o uczuciach, tęsknotach i nadziejach.[…]
Poezja jest dla Teresy Kaczorowskiej czymś w rodzaju pamiętnika, w którym notuje nie tylko swoje codzienne przeżycia, wrażenia i doświadczenia, ale także spostrzeżenia i refleksje zrodzone w trakcie licznych podróży. Utwory jej charakteryzuje mądrość, życzliwość dla ludzi […] Tkwi w nich nuta melancholii, ale nie ma smutku. Jest dojrzałość, dużo optymizmu oraz nadziei na przyszłość.
Andrzej Zaniewski (Warszawa): – […] wszystkie dzieła Teresy Kaczorowskiej – zarówno poezja jak i proza – uzupełniają się, łączą, przenikają, tworząc wrażenie szczególnego dialogu pisarki z rzeczywistością. Jednak poezja zajmuje tu miejsce wyjątkowe, układając się w liryczny poemat-rzekę, podzielony na niemal filmowe kadry i sekwencje.
To opowieść o życiu, układająca fakty i zdarzenia, niekiedy polemiczna, niekiedy oczekująca, roztęskniona, a chwilami niemal modlitewna, przeradzająca się w akt zachwytu, lub w skargę, albo w pytanie… Notatki z podróży i spotkań, tych codziennych i tych z historią, impresje i wyznania, ciche, zamglone, ważne i bliskie również nam – czytelnikom. Oto panorama kobiecej duszy, jeszcze niepełna, nieukończona, niezamknięta […] Te wiersze dotyczą każdego, i ciebie, i mnie […] to opowieśc płynąca przez cztery wiosny …
Elżbieta. Juszczak (Koszalin)
Cztery tematy i Cztery wiosny. O poezji Teresy Kaczorowskiej
Teresę Kaczorowską poznałam przed laty na Mazowszu na przyjęciu u Wojciecha Siemiona. Pomyślałam wtedy: jeszcze jedna dziennikarka. Wtedy niewiele powiedziała o sobie. Jakież było moje zdumienie, gdy przeczytałam jej reportażową książkę o Polakach w Brazylii. O Brazylii na ogól się mało myśli. Literackie konotacje to Konopnicka i jej poemat Pan Balcer w Brazylii.
Otóż okazało się, że Teresa napisała ważną dla kultury i historii naszego kraju książkę o historii Polonii brazylijskiej. Historii tragicznej i fascynującej. Była to książka rzetelna, ujawniająca nieznane fakty, bardzo potrzebna. Teresa stąpała w niej niemal po dziewiczym terenie. Wtedy zaczęłam inaczej o niej myśleć.
Dzisiaj chcę mówić o Teresie Kaczorowskiej jako poetce. Po latach, oprócz książek reporterskich i naukowych, sięgnęła i po ten środek wyrazu. Nie ma cudów: w poezji odbijają się te same wartości i sposób przeżywania świata jak w innych publikacjach. Choć przecież poezja to co innego, to kondensacja, ekonomia, i by tak rzec skroplona duchowość.
Teresa Kaczorowska należy do rzadkiego grona poetów, którzy bez skrępowania przywołują pewien katalog wartości – mój kraj, w znaczeniu okolica, ojczyzna, jak to mówił Różewicz „z raną” oraz gniazdo i Bóg. Teresa jest dumna ze swojej polskości. Odwołuje się do kart tragicznej historii, ale i patrzy z nadzieją w przyszłość.
Obecnie w kulturze, w literaturze dominuje postmodernizm, w którym takie wartości ulegają zmiksowaniu, albo nawet przedawnieniu i kompromitacji. Choć już w polskim kinie niekoniecznie – twórcy sięgają do kart naszej historii i powstają takie filmy jak „Katyń” czy „Generał Nil”.
W pojęciu ojczyzna mieści się przede wszystkim przestrzeń historyczna, geograficzna i wspólnota kulturowa. Gdziekolwiek jest autorka – nad Sekwaną, w Chicago, w Rzymie, przywołuje ojczyznę albo przez porównanie – kasztany w Paryżu i w warszawskich Łazienkach, albo przez symbol, bociek w Chicago, albo wprost (długonoga Słowianka w Ameryce). To ojczyzna w podroży. To ważny motyw, bo Teresa Kaczorowska wiele podróżuje.
Przy czym nie wybiera się za granicę „jak sójka za morze, tylko po prostu – pojawia się w Chicago, na Bałkanach, w Paryżu, we Włoszech albo w Ciechocinku. Przyznajmy od razu, na świecie jest co oglądać i czym się fascynować. Tylko nielicznym jednak udaje się w takich sytuacjach mieć przed oczyma własny kraj. To ci, którzy w sercu noszą paradygmat polskiego losu.
Temat narodowej historii i tragedii poetka porusza wprost w kilku wierszach. Czy będzie to temat wysiedlenia: płacz za ogródkiem i skradzionym adresem, czy ucieczki w zboża przed okupantami niemieckimi szesnastoletniej dziewczyny:
wiosną czterdziestego roku zboża były wysokie
spotkała tam starszego brata też uciekiniera
ale i tak trafili do Niemców
podobnie jak wygnani z rodzinnego gniazda rodzice
/Bez pożegnania/
Tytuł wiersza Pod Grunwaldem nie pozostawia żadnych wątpliwości. Autorka tu wznosi wysoko głos:
niech będzie chwała i cześć
po wsze czasy
dla wojsk sprzymierzonych
przeciw czarnym krzyżom
/Pod Grunwaldem/
Katalog hołdu wobec ojczyzny dopełniają wiersze o wielkich Polakach, w tym o Janie Pawle II. Motyw jego umierania przewija się w wielu utworach i oto chwile, które przeżywaliśmy kilka lat temu, zostały utrwalone i są nam jeszcze raz dane.
Wybitni Polacy, którzy interesują autorkę, to barokowy poeta Maciej Kazimierz Sarbiewski, noblisa Czesław Miłosz, pierwszy historyk Polonii amerykańskiej i pisarz Mieczysław Haiman, współczesny i kultowy poeta Sted, piosenkarz Marek Grechuta i inni. Mamy też przywołanie autografu Pana Tadeusza, który poetce dane było zobaczyć.
Panteon narodowy w pewien sposób koresponduje z wierszem Wigilia z przodkami.
przy wigilijnym stole
myślę w ten święty czas o przodkach
– żyjących i tych sprzed pokoleń
którego z nich duch mieszka we mnie
czyj dom noszę w sobie
po kim najbardziej dziedziczę
cnoty
wady
imię
i choć trudno przodków spamiętać
wiem, że bez magii rodzinnej przeszłości
byłabym jak mapa bez legendy
/Wigilia z przodkami/
Istotnym elementem tomu Cztery wiosny jest motyw gniazda. Dom, ogród, rodzinę, obyczaje, słowem gniazdo, otacza autorka szczególną atencją. W pewnym sensie to centrum wszechświata, gdzie człowiek staję się sobą nabiera siły.
nigdzie i nigdy
poranna kawa tak nie smakuje
jak na moim tarasie
z zimnymi winogronami
wprost z jesiennego krzewu.
/ Zimne winogrona/
powiada autorka i ja się z nią zgadzam. Zgadzam się też na wędrówki w rajskim ogrodzie świata, zgadzam się na podglądanie życia ślimaków. Bo to właśnie ślimaki – przechadzające się po ogrodzie ukochała Teresa, i kasztany, i dęby.
W polskiej literaturze toczy się od lat spór pomiędzy tradycją szlachecką, z jej motywem gniazda i dworu, a tradycją otwartości i nowoczesności. Spór między H. Sienkiewiczem a Stanisławem Brzozowskim, między Panem Tadeuszem Mickiewicza, a Ferdydurke Gombrowicza. Teresa nie wpisuje się w tę opozycję w sposób skrajny. Bo choć kocha gniazdo i tradycję szlachecką, jest otwarta na świat i to, co on przynosi.
Bo choć kocha dom i ogród, na chwilę porzuca go dla innych kontynentów. To właśnie jest jej tajemnica i jej siła. Także w wierszach. Motyw ojczyzny, gniazda, wyraźnie koresponduje z tematem okolicy, miejsca rodzinnego. Dla autorki to ukochane Mazury ale i Mazowsze. Jedne leśne, a drugie mazowieckich Piastów.
W tomie Cztery wiosny przejawia się sposób wyrażania i przeżywania świata z perspektywy dalszej, transcendentnej. Tu, gdzie Teresa zna i rozumie ludzkie sprawy i pisze
każde stworzenie na ziemi
ma swoją pogodę
/Ślimaki i deszcz/
Albo:
Potrzebuję mocy z wysoka
aby poznać
sens istnienia
usłyszeć głos ptaka
zobaczyć kwitnący fiolek
mieć chleb
źdźbło trawy zielonej
pożyteczny czas
potrzebuję mocy z wysoka
aby nie zgubić
moralnego kompasu
/Potrzebuję mocy z wysoka/
Myślę, że takie wiersze czynią z niej poetkę. Jak też słowa klamry, w których udanie dotyka rzeczy i sensu:
ogród mazowieckich Piastów
nabiera urody dwukrotnie
/Miasto kasztanów /
odleciał mój słowik
odszedł poeta
została cisza w ogrodzie
/W dniu odejścia Miłosza/
i znowu dojrzewają wiśnie
choć słodkie konfitury
z poprzedniego lata
jeszcze pachną w piwnicy
…………………….
tylko ogród niewzruszony
w słonecznej ciszy
ogarnia mnie znajoma akacja
jak gdyby nigdy nic
/Znowu dojrzewają wiśnie/
Choć dzisiejszy dzień poświęcony jest promocji dwóch tomików wierszy Czterech wiosen i Dla Wandy, to zauważyć należy i to, że role się odwróciły. Dotąd Teresa Kaczorowska promowała, pokazywała, wyciągała na światło dzienne, co wielkie i zapomniane.
Jest bowiem animatorką życia kulturalnego na Mazowszu i pozostając w duchu tradycji powiem, konia z rzędem, kto zna lepszą? Kto przypomniał Mazowszu, Polsce i światu Sarbiewskiego, czy Mieczysława Haimana? Kto pokazał to, czego nie wiedzieliśmy o Marii Curie-Skłodowskiej?
Kto umiał spopularyzować tę wiedzę, tak że dotarła pod strzechy? Jest to niezwykły dar Teresy Kaczorowskiej. Umie ona dotrzeć do wielu serc i umysłów poprzez popularne książki, że wymyśliła i zrealizowała formułę corocznego festiwalu Sarbiewskiego. Nakłady większości jej książek są wyczerpane, bo ludzie chcą znać Macieja Kazimierza Sarbiewskiego, który mieszkał obok nich.
Chcą znać miejsca na Mazowszu, gdzie żyła uboga guwernantka Maria Skłodowska. Gdyby nie Teresa Kaczorowska, byłoby to niemożliwe. To, że książki te nie są pisane na zamówienie, że nie stoją za nimi potężne wydawnictwa, że pisarka robi to społecznie, z głębokiej potrzeby, to już inna sprawa.
Elżbieta Juszczak – poetka, autorka kilku zbiorów wierszy, dr nauk humanistycznych, wykładowca Politechniki w Koszalinie. Recenzję tę wygłosiła w czasie promocji w Kawiarni Artystycznej CKiSz w Ciechanowie, 28 czerwca 2009. Została ona opublikowana w roczniku „Ciechanowskie Zeszyty Literacke” nr 11/2009.