Krzysztof Karasek – wiecznie młody

Krzysztof Karasek – wiecznie młody

Krzysztof Karasek – znany poeta, prozaik, krytyk literacki i sztuki, tłumacz – urodził się 19 lutego 1937 roku w Warszawie, w rodzinie inteligenckiej (ojciec, Roman Karasek był artystą, nauczycielem plastyki; matka, z domu Gołębiowska – stryjeczna siostra Stefana Gołębiowskiego z Bieżunia, poety, tłumacza Horacego, społecznika – była nauczycielką). Karasek jest jednym z filarów pokolenia Nowej Fali, czyli twórców debiutujących w drugiej połowie lat 60., dla których pokoleniowym przeżyciem stały się polityczne wydarzenia Marca’68 oraz Grudnia’70 (uważany za jego współtwórcę, do których zalicza się Adama Zagajewskiego, Ryszarda Krynickiego, Stanisława Barańczaka, Juliana Kornhausera). Zbigniew Herbert napisał, że Karasek jest najwybitniejszym poetą Nowej Fali i wyprzedził „o całą długość swoich pokoleniowych przyjaciół”, bo jego poezja jest „dojrzała, poważna, nośna intelektualnie”.

Szkołę podstawową ukończył Krzysztof Karasek w Kwidzyniu, gdzie w latach 1947-1954 mieszkali po wojnie jego rodzice (obecnie Członek Klubu Małej Ojczyzny Kwidzyńskiej), zaś średnią w Gdańsku (1956). Potem studiował na Akademii Wychowania Fizycznego oraz na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Jak wyznał, nie myślał wtedy, aby pisać wiersze. Był prawie zawodowym sportowcem – należał do najlepszych polskich tyczkarzy, nawet w reprezentacji juniorów w skoku o tyczce.

Jego marzeniem było latanie, przygotowywał się do zawodu lotnika, latał na szybowcach. Ale kultura, wydarzenia w kraju były jemu także bliskie. Zobaczył w tym okresie wszystko co dało się zobaczyć: na deskach teatrów i w galeriach, bywał we wszystkich miejscach gdzie działo się coś ważnego, i przeczytał wszystko co warto było przeczytać. Uczęszczał też często na poetyckie wieczory autorskie, m.in. Ważyka, Przybosia, Bieńkowskiego, Herberta, Peipera, czy Leca.

Pisał wówczas niewiele. „Pierwszy prawdziwy wiersz, wiersz, który w pełni uznaję za własny napisałem jako mężczyzna trzydziestoletni”, przyznał. Debiutował na łamach miesięcznika „Poezja” (nr 9/1966). Zaczął od próby określenia własnego miejsca, sformułowania najważniejszych pytań do siebie, do świata. Jego ówczesny „dramat” doskonale oddaje utwór „Co ja tu robię?” Po paru latach doszedł jednak do przekonania, że chciałby, aby jego życie odnalazło sens w jego wierszach oraz „W obrazach, które z siebie wydobywam, formuję wedle zasad, jakich się ledwie domyślam, choć wydaje się sobie poetą bardziej świadomym od innych, i które są dla mnie koniecznością”.

Wyznał: „Kiedy piszesz, życie staje się gęste i intensywne”
Związał się wówczas z grupą poetów warszawskiego pisma „Orientacje” (1967-1971), które wydało mu pierwszą poetycką książkę „Godzina jastrzębi” (1970). Spotkała się ona z ciepłym przyjęciem. Ryszard Krynicki na łamach „Nadodrza” (nr 14/1971) ocenił „Godzinę jastrzębi” jako „jedną z najważniejszych wypowiedzi naszej poezji po roku 1968”.

Dwa lata później Karasek wydał drugą książkę „Drozd i inne wiersze” (1972). Utwierdziła ona jego wysoką pozycję wśród najnowszej poezji polskiej. Krytycy pisali, że Karasek jest konkretny i reportersko rzeczowy, ale językiem niemal prozy potrafi mówić i o metafizyce, uzyskać ton liryczny, a z codzienności umie wydobyć sprawy niezwykłe. Oryginalnością swoich utworów, niezaprogramowaną żywiołową świeżością, ukazywaniem świata bardzo prawdziwego, z przejmującym naiwnością zwątpienia nad losem człowieka i and sobą, bez sarkazmu, buntu i oskarżania, Karasek wybił się na czoło młodej polskiej liryki.

I tak Karasek jest obecny w polskim życiu literackim niemal od pół wieku, stanowiąc swoisty fenomen osobowo-twórczy. W latach 1972-1978 był w zespole nowo powstałego miesięcznika literackiego „Nowy Wyraz” (sekretarz redakcji, potem kierownik działu poezji), pracował też w „Literaturze” (1983-1993) oraz w Polskim Radiu (1976-1983 kierował programem poetyckim, był dyrektorem literackim II Programu).

Cały czas drukował swoje utwory w wielu pismach i antologiach, polskich i zagranicznych, wydawał kolejne książki. Obecnie na jego dorobek twórczy składa się prawie 30 tomów wierszy, kilka książek eseistycznych, parę antologii (np. Współcześni poeci polscy: poezja polska od roku 1956 (1997) i opracowań, a także przekłady znaczących poetów niemieckich (m.in. Gottfrieda Benna, Bertolda Brechta, Paula Celana), amerykańskich (T.S. Eliota, E.E. Cummingsa) i innych.

Jako edytor opracował kilka wyborów poetów (polskich i zagranicznych), opatrując je krytycznymi wstępami i obszernymi posłowiami, m.in. barokowego poety Daniela Naborowskiego, Tadeusza Peipera, Anatola Sterna, Gottfrieda Benna, Rafała Wojaczka, Tytusa Czyżewskiego. Wiersze Karaska tłumaczone były na angielski, niemiecki (m.in. Karl Dedecius), włoski, niderlandzki, francuski, hiszpański, portugalski, węgierski i wiele innych.

Od kilku lat Krzysztof Karasek ma świetny okres twórczy. Każdego roku wydaje książkę (w 2009 nawet dwie: „Flary” i „Ody”) – ostatnią jest tom „Lofoty” (Czytelnik 2010). Dużo utworów publikuje też w znanych pismach literackich („Twórczość”, „Odra”, „Tygodnik Powszechny”), ma liczne spotkania z czytelnikami, bywa jurorem w konkursach poetyckich, uczestniczy w licznych imprezach literackich (był na IV Międzynarodowych Dniach M.K. Sarbiewskiego, a wkrótce jedzie do Rzymu na 9. edycję Festiwalu Corso Polonia). Jest laureatem wielu nagród i wyróżnień literackich, m.in. Nagrody Czerwonej Róży, miesięcznika „Literatura”, niedawno przyznano mu za całokształt twórczości Nagrodę im. Władysława Reymonta (2009). Należy do SPP i Polskiego PEN Clubu.

Krzysztof Karasek jest ponadto postacią barwną i nietuzinkową. Mimo swoich 74 lat i jesieni życia nadal tryska życiem, kipi witalnością i humorem. Nadal życie go fascynuje (mimo iż nieraz bywa nim rozczarowany), celebrując swój dojrzały wiek z godnością. W ostatnim tomie „Lofoty” pisze: „Przybywa nam lat, ale ani ty, ani ja nie starzejemy się”. A w zbiorze „Ody” żartuje: „Ja nie myślę o śmierci, bo śmierć myśli o mnie”. Jego przyjaciele twierdzą, że Karasek jest wiecznie młody – jak Orlando.
Lektura utworów Krzysztofa Karaska nie należy do najłatwiejszych. Wymaga ciszy i spokoju, czasu i cierpliwości.

Choć cieszy się od lat uznaniem krytyki literackiej, to nie do końca ona sobie dobrze z nim radzi. Karaska trudno bowiem zdefiniować, gdyż jest „płynącą magmą”, która zderza się z wulkanem. Mimo pogody ducha Krzysztof Karasek to człowiek rogaty, ceniący artystyczną wolność. Nie wlewa balsamu w zbolałe dusze czytelników, ale często drażni, jątrzy rany, wkłada kij w mrowisko. Ale i głosi nadzieję, że można ułożyć się z losem, opiewając proste radości życia: zdrowie, przyjaźń, pełnię władz umysłowych.

Udaje mu się jednak łączyć mocne osadzenie w tematyce zwyczajności z kulturą wysoką. Wątki biblijne, mitologiczne, historyczno-literackie krzyżują się w jego wierszach z polityką, techniką, walorami trunków, podpatrywaniem bliźnich, fascynacją płci pięknej. Niektóre jego utwory przypominają antyczne ody Horacego, choć wyrażone znikomą liczbą słów, jak u Juliana Przybosia.

Ryszard Kapuściński napisał, że Karasek obarcza swoją poezję zadaniem filozoficznym – pytaniem o sens bycia, sens świata, sens poezji. Dzięki temu stawiał ją „wśród najwyższych realizacji współczesnej poezji polskiej, a nawet europejskiej”.
Sam Krzysztof Karasek wyznał: „Poezja jest przekazem innego świata. To energia, którą nadaje się słowom. To pieprz i sól”.

(Laudacja wygłoszona przez dr Teresę Kaczorowską podczas X Opinogórskiego Spotkania z Literaturą w Opinogórze, 9 czerwca 2011)