Nagroda Im. F. Rajkowskiego, Wystąpienie Laureatki Teresy Kaczorowskiej W Muzuem Szlachty Mazowieckiej, , 26 Stycznia 2007
Przede wszystkim pragnę podziękować Zarządowi Towarzystwa Miłośników Ziemi Ciechanowskiej , szacownego, bo niedawno świętowało swój złoty jubileusz, za przyznanie mi prestiżowego wyróżnienia, jakim jest niewątpliwie doroczna – licząca też już prawie 30 lat – Nagroda im. dra F. Rajkowskiego. Nagroda jest jednoznaczna z tytułem „Ciechanowianina Roku”, co skłoniło mnie po raz pierwszy do podsumowania mojego pobytu nad Łydynią (a trwa on już 23 lata!), zmusiło mnie do zastanowienia czym jest dla mnie Ciechanów i jaką rolę odegrał w moim życiu ….
Otóż przyjechałam na Ziemię Ciechanowską jako młoda doktorantka, z rozpoczętymi doświadczeniami z nauk rolniczych (niektórzy tu obecni pamiętają też jeszcze, że miałam wtedy złoty warkocz i wypominają mi, że z niego nic nie zostało…). Ale przyjechałam też tutaj z pasjami artystycznymi w duszy. I właśnie Ziemia Ciechanowska sprawiła, że koło, które wtedy w życiu zataczałam, szukając swojego właściwego miejsca, zatrzymało się tutaj i powróciłam a właściwą orbitę. Ciechanów sprowadził mnie ponownie na ścieżkę kultury, która była mi najbliższa od najmłodszych lat.
Od dziecka bowiem zajmowałam się sztuką – malowałam pisanki (najstarszą metodą batikową, czego uczyła mnie jeszcze babcia na Suwalszczyźnie), lubiłam teatr i muzykę (w szkole podstawowej byłam pierwszą aktorką, a w liceum śpiewałam w chórze), ale przede wszystkim kochałam literaturę – pochłaniałam za młodu książki, recytowałam z pamięci wiersze, w liceum pisałam dzienniki, próbowałam też sił w poezji (nawet moja pierwsza sympatia w liceum M. Konopnickiej w Suwałkach, Zenek Faber, był poetą…).
Jednak ze względów losowych i rodzinnych, głównie z powodu tragicznej śmierci ojca, nie mogłam podjąć po maturze ani studiów humanistycznych, ani artystycznych, tylko studia rolnicze, bo uczelnia w Olsztynie była najbliższa. I dopiero tutaj, w Ciechanowie, powróciłam na właściwą, najbliższą mi drogę.
To tutaj, nad Łydynią, trafiłam do środowiska twórczego w ówczesnym WDK (gdzie do dziś funkcjonuję) i do pracy w mediach. To tutaj, tak naprawdę, poczułam wielką polską przeszłość i doceniłam jak ważną kwestią są dzieje narodowe, pamięć historyczna oraz tożsamość narodowa (choć wyniosłam to już wcześniej z domu rodzinnego, gdyż wychowałam się w patriotycznym środowisku i zawsze chciałam docierać do prawdziwej historii).
Przekonania te utwierdziłam podczas licznych swoich podróży, które też odbyłam z Ziemi Ciechanowskiej. Dziś każdy suwerenny naród na świecie sięga do swoich korzeni i pielęgnuje rodzime tradycje oraz dziedzictwo kulturowe, bo to dodaje mu siły, pozwala przetrwać oraz zachować własną narodowość w czasie postępującej globalizacji.
To tutaj w Ciechanowie zaczęłam też pisać książki – prozatorskie i poetyckie – w których zawsze podkreślam potrzebę szacunku dla tradycji i przeszłości narodowej małej ojczyzny, która jest fragmentem całego Kraju, jest częścią naszej Polski (Józef Piłsudski: „Kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości, nie jest godzien szacunku dla teraźniejszości, ani prawa do przyszłości”), podkreślam też wagę miłowania swojej Ojczyzny i służenia jedynie Polsce (Józef Piłsudski: „Idźcie swoją drogą służąc jedynie Polsce, miłując jedynie Polskę i nienawidząc tych, którzy służą obcym”). A później (mylę, że za późno) zrealizowałam także swoje pierwsze plany powzięte po studiach – i zrobiłam doktorat – już nie z nauk rolniczych a humanistycznych – co też mogło się stać dzięki pierwszej ważnej uczelni Ziemi Ciechanowskiej – Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora.
Sądzę, że to wszystko mogę w dużej mierze zawdzięczać wielkim duchom tej Ziemi. A przypomnę, że jest to Ziemia Książęca, Szlachecka, Prezydencka, ale przede wszystkim Wielka Ziemia Literacka. Ziemia, która wydała na świat pierwszego poetę Baroku XVII-wiecznej Europy Macieja Kazimierza Sarbiewskiego („polskiego Horacego”). Ziemia, która kryje prochy żyjących tutaj liderów dwóch epok: romantycznego trzeciego wieszcza Zygmunta Krasińskiego oraz twórcy polskiego Pozytywizmu Aleksandra Świętochowskiego.
Ziemia, która nosi ślady M. Konopnickiej, H. Sienkiewicza, S. Żeromskiego – nie mówiąc już o innych wielkich postaciach spoza literatury jak Maria Skłodowska-Curie, Ignacy Mościcki, Bolesław Biegas i ślady wielu innych. Myślę, że to dzięki dobrym duchom tych wielkich osobowości oraz bogatej i chlubnej historii Ziemi Ciechanowskiej, mogłam powrócić tutaj na swoje miejsce – na drogę kultury, sztuki i literatury, która była od początku była moim przeznaczeniem.
I za to właśnie chciałam gorąco podziękować Ziemi Ciechanowskiej i wszystkim, z którymi do tej pory zetknęłam się, tworzyłam, współpracowałam. Dziękuję spotkanym na swojej drodze poetom, prozaikom i dziennikarzom, dziękuję artystom: malarzom, rzeźbiarzom i muzykom, dziękuję animatorom kultury, dziękuję uczonym – wszyscy oni z pewnością mieli wpływ na to, że po kilkunastu latach rozstania wróciła do mnie sztuka i literatura, nauka i kultura. Dziękuję też włodarzom tej Ziemi, którzy zawsze byli hojni dla swoich twórców i doceniali ich wkład w ubogacanie tej historycznej i z wielkimi tradycjami Ziemi.
Po przeanalizowaniu roli Ciechanowa w moim życiu, pragnę jeszcze dodać, że w Ciechanowie, w dużej mierze, wychował się mój syn Michał (jedyny, urodzony w Olsztynie, dziś warszawianin, dzięki któremu stanę się niedługo babcią…) i jak policzyłam lata – mieszkam tu najdłużej w życiu, bo 15 kwietnia będzie 23 lata. I choć często tęsknię za swoją rodzinną krainą lasów i jezior, i muszę ją często odwiedzać (szczególnie latem), to czuję, że coraz bardziej wrastam w Ziemię Ciechanowską i coraz bardziej czuję się córką Mazowsza, co potwierdza – tak sądzę – moja codzienna, praca, działalność i moje książki, w których staram się sławić Mazowiecką Ziemię.